Netanjahu przyleci w tej sprawie do Warszawy z roboczą wizytą tuż przed rozpoczęciem sierpniowego sezonu urlopowego, kiedy w instytucjach Unii Europejskiej i służbach dyplomatycznych poszczególnych państw członkowskich następuje wyraźne osłabienie aktywności.
Premier Izraela miał przyjechać do Warszawy już w czerwcu, tuż przed objęciem przez Polskę półrocznego przewodnictwa w Unii Europejskiej, ale wizyta na wniosek strony polskiej została wówczas przełożona ze względu na - jak oficjalnie podawano - święto Bożego Ciała przypadające w terminie zaproponowanym przez dyplomację izraelską.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł dyplomatycznych, Izraelowi bardzo zależało jednak na tym, by wizyta ostatecznie mogła się odbyć jeszcze przed wakacjami, ponieważ we wrześniu Palestyńczycy będą zabiegać o uznanie własnego państwa na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Izrael stanowczo się temu sprzeciwia argumentując, że niepodległa Palestyna może powstać wyłącznie na drodze negocjacji z państwem żydowskim, a nie wskutek jednostronnych działań. Obie strony bliskowschodniego konfliktu starają się intensywnie o poparcie dla swoich racji na arenie międzynarodowej.
"Wizyta dojdzie do skutku z inicjatywy Izraela" - potwierdza w rozmowie z PAP ambasador RP w Izraelu Agnieszka Magdziak-Miszewska. Przyznaje też, że kwestia uznania państwa palestyńskiego będzie "jednym z wiodących tematów" w rozmowach premierów obu państw: Benjamina Netanjahu i Donalda Tuska.
"Nie było specjalnie naglącego powodu dla tej wizyty, ale czas po temu jest jak najbardziej odpowiedni z uwagi m.in. na sytuację w regionie Bliskiego Wschodu i zbliżające się posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ" - mówi PAP Gerszon Zohar, były ambasador Izraela w Warszawie. Podkreśla, że spotkanie będzie "kontynuacją bezpośredniego, bliskiego i intensywnego dialogu obu państw i ich premierów".
"Nie oczekujemy od Polski specjalnej deklaracji, ale oczekujemy zrozumienia naszego stanowiska i wspierania go w miarę możliwości" - mówi PAP Zohar, obecnie dyrektor departamentu Europy Środkowej i Wschodniej w izraelskim MSZ.
Właśnie w tym regionie Izrael najbardziej liczy na poparcie - na początku lipca Netanjahu odwiedził Bułgarię i Rumunię, a wcześniej był w Czechach.
Te trzy państwa, a także Polska głosowały w 1988 roku na forum ONZ za prawem Palestyńczyków do niepodległości. Teraz należą do grupy krajów najbardziej przyjaznych Izraelowi, ale są w niezręcznej sytuacji z powodu decyzji podjętych w innych realiach geopolitycznych i ustrojowych - gdy znajdowały się pod dominacją ZSRR, który prowadził antyizraelską politykę. "Prawo międzynarodowe jest prawem międzynarodowym. Układ o granicach na Odrze i Nysie Łużyckiej też podpisywaliśmy w innych realiach, ale nie chcemy chyba, żeby był teraz kwestionowany" - twierdzą polskie źródła dyplomatyczne w rozmowie z PAP.
"Izraelczycy jeżdżą ostatnio wszędzie, gdzie tylko mogą, ale na Bułgarach i Rumunach nic nie wymogli. Nie uda im się i w Polsce - tym bardziej, że przewodniczy ona teraz w Unii i musi dbać o wypracowywanie wspólnego stanowiska wszystkich państw członkowskich, więc nie będzie sama się wychylać z odrębnym stanowiskiem" - dodaje rozmówca PAP.
Jak jednak twierdzi w rozmowie z PAP Mark Heller z Instytutu Studiów Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Telawiwskim, Netanjahu nie pojechałby przecież do Polski "po nic". Jego zdaniem, należy się spodziewać np. wspólnej deklaracji dwóch premierów, że najlepszym rozwiązaniem konfliktu bliskowschodniego są negocjacje, a nie jednostronne działania, co Izrael mógłby przedstawiać jako uznanie swoich racji przez kraj, który - jak podkreśla Heller - jest uważany za nieoficjalnego lidera w regionie, a w dodatku przewodzi obecnie UE.
Spór o sposób realizacji prawa Palestyńczyków do samostanowienia dzieli społeczność międzynarodową. Izraelskie stanowisko w tej kwestii popierają Stany Zjednoczone. Waszyngton zapowiedział nawet, że zawetuje w Radzie Bezpieczeństwa ONZ każdą próbę przeforsowania uznania Palestyny bez porozumienia z Izraelem. Palestyńczycy mogą natomiast liczyć na poparcie krajów arabskich oraz wielu państw rozwijających się, w tym latynoamerykańskich, które w ostatnich miesiącach kolejno ogłaszały, że uznają Palestynę.
W tej sytuacji polem szczególnie zaciętej izraelsko-palestyńskiej dyplomatycznej bitwy o głosy poparcia staje się Europa. UE dotychczas nie zajęła jednoznacznego stanowiska, wypowiedziały się natomiast poszczególne kraje. Włochy i Niemcy ogłosiły, że są przeciwne próbie szukania uznania Palestyny na forum ONZ, ponieważ ich zdaniem najlepszą drogą do tego powinny być negocjacje z udziałem Izraela. Hiszpania zadeklarowała z kolei swoją sympatię dla palestyńskiego wniosku. Część krajów się waha, a niektóre nie ujawniają jeszcze swojego stanowiska w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
"Europa rzadko jest w stanie przemówić jednym głosem, gdy chodzi o drażliwe kwestie polityki zagranicznej, a taką kwestią jest sprawa niepodległości Palestyny. Wspólne stanowisko Unii w tej sprawie jest raczej mało prawdopodobne. Dlatego dyplomacja izraelska tak mocno stawia na kontakty z pojedynczymi krajami" - powiedział PAP Heller.
Komentarze (56)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeMy byliśmy bez państwa a jedyny kto nie dopuszczał tego faktu był nasz wróg wyznawca Allacha czyli Turcja.Każdy ma prawo do własnej ziemi tak Żyd jak i Arab czy to się podoba panu premierowi Izraela czy nie.
oooooooooooooo
Drogi gosciu!
Ten punkt programu szkolnego niejaka Hall kazala wykreslic, tak jak wiele lektur obowiazkowych!
Teraz lektury obowiazkowe to opisy "prasowe" zdarzen w rodzaju tego, kiedy Niesiolowski przyprowadzil niedawno do Sejmu rabina, z ktorym sie "bratal" i pomagal mu ustawic chanukije!
Przypominam sobie ten dzien w Sejmie, kiedy byl tam ten rabin, a kretyn Niesiolowski twierdzil publicznie, ze "narody polski i izraelski są do siebie podobne i związane od setek lat walką o wolność."!
Pomijajac juz kwestie rzekomego podobienstwa - nalezy jednak uznac za pewnik, ze "narod izraelski" jako sztuczny brytyjski twor polityczny funkcjonuje zaledwie od 14 maja 1948 roku, wiec nie moze byc "od setek lat zwiazany z narodem polskim, zwlaszcza w jego walce o wolnosc!"
Niesiolowi pomieszal sie narod zydowski z obywatelami panstwa Izrael!
Ale pani Hall takie pomieszanie jest na reke, bo o to wlasnie chodzi, zeby namieszac!
Jestem tak zwanej starej szkoly i lubie, kiedy rzeczy maja klarowna postac i sa nazywane po imieniu!
Mam wiec takie pytania do Niesiolowskiego, do pani Hall i do wszystkich ekonomow Polski na obcym zoldzie:
czy ten rabin byl wtedy obecny w Sejmie jako "publicznosc", jako "lobbysta", jako "doradca", czy tez jako na przyklad arcybiskup odmiennej od obowiazujacej w Polsce religii w celu wykonania rutynowych i niezbednych w siedzibach instytucji panstwa polskiego czynnosci potocznie zwanych "pokropkiem" i czy w zwiazku z jego wizyta mozna przyjac, ze Sejm RP jest juz od tej pory koszerny!???
I czy na czas pobytu rabina i eksponowania chanukiji w polskim Sejmie - w izraelskim Knesecie powieszono w ramach wymiany kulturowej krzyz i czy krzyz ten otrzymal "standing ovation"???
Czy z wypowiedzianych wtedy slow Niesiolowskiego: "Zawsze jesteście mile widziani w gmachu parlamentu" - wynika, ze wszyscy Zydzi w dowolnej liczbie sa zawsze mile widziani w gmachu, czy sa oni mile widziani przez Niesiolowskiego osobiscie, przez gmach Sejmu jako taki, czy tez sa oni tam mile widziani przez specjalnie wyznaczonych do "milego postrzegania Zydow w Sejmie RP" funkcjonariuszy tegoz Sejmu pozostajacych tak jakby przy okazji na panstwowym wikcie!???
I to jest obsrana sieczka, ktora sie karmi nowe pokolenia tak zwanych Polakow!
swolocza zaraza. Zaprzancy przyznaja ************* to co chce bo rprzyleci z teczka wypchana szantazami wobec Polakow ! Po to przylatuje.
Zachecam Polakow do 100% udzialu w kazdorazowych wyborach aby odciac
Polske od pepowiny PRL-owskiej swoloczy zaklamnacow, "legalnych" gansterow politycznych.
Bardziej nas interesuje spodziewana wizyta Netanyahu, o ktorej sie nie pisze ANI SLOWA!!!
Niech lepiej nas bardzo szczegolowo i dokladnie poinformuja, z czym konkretnie przyjezdza i z czym wroci do Izraela!
Niech powiedza nam wreszcie, czy Tusk sprzeda mu jak dotychczas polska racje stanu za prywatne apanaze, czy tez jest to facet z jajami i sprzeda ten nasz polski glos w ONZ w sprawie Palestyny za przyzwoita kwote 65 miliardow dolarow (ktore i tak sie Zydom nie naleza!) i za odszczekanie przez Zydow we wszystkich mozliwych mediach z WSJ wlacznie i za oficjalne odzegnanie sie przez panstwo Izrael od wszelkich roszczen przedsiebiorstwa holocaust raz na zawsze!
I czy tym samym Tusk wreszcie uczyni z Polski liczacy sie podmiot polityki miedzynarodowej, ktory - jak kazde inne normalne panstwo - ma i bedzie zawsze mial prawo jawnie i oficjalnie uzyskiwac w wyniku negocjacji wymierne korzysci polityczne, jakie mu akurat sa potrzebne???!!!
Donek mógłby rozegrać to tak: niepoprze Palestyny na ONZ pod warunkiem, że Izrael raz na zawsze odczepi się od Polski. Wtedy miałby szansę na bycie szanowanym premierem...
Gdyby Polacy byli odrobinę mądrzejsi to trzymaliby z Żydami i Izraelem, a nie z Watykabem i Rydzykiem! Bieda i gnój przed wami.
~wolna Palestyna2011-07-21 23:38
Nie wyobrażam sobie nie uznać wolnej Palestyny - ten naród jest u siebie, to izraelici są tam obcy - zagnieździli sie na nie swoim terytorium. Kosowo uznaliśmy, Palestynę tym bardziej - niech raduś nawet nie próbuje inaczej. Czemu on ciągle ma katar - alergik?
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Te dwie skrajne wypowiedzi dowodza tylko skrajnie magicznego sposobu myslenia Polakow o podmiotowosci panstwa polskiego i o mozliwych formach stosunkow z Izraelem i o sposobach ich ukladania!
Lapidarna i pragmatyczna synteza wyjsciowych wytycznych, jakimi Polska powinna sie kierowac w stosunkach z panstwem Izrael, powinna moim zdaniem stawiac pewne warunki brzegowe takich stosunkow w ogole, o poprawnych czy nawet nieco lepszych juz nie mowiac!
Takie "warunki brzegowe" to moim zdaniem odstąpienie od wszelkich roszczeń i zaprzestanie kampanii oczerniania Polski i Polaków przez różnej maści 'socjologów' i 'historykow' oraz tzw. 'przedsiebiorstw holokaustu' typu WJC i JCC, potwierdzone jednoznaczną deklaracją rządu Izraela i Knesetu o potępieniu tego typu roszczen i ataków i odcięciu się od wszelkich osób i organizacji które takie praktyki wobec Polski stosują.
To Izrael teraz - po latach wrednych pomowien, bezzasadnych roszczen i wspierania kierowanych z calego swiata atakow na dobre imie Polski pod haslami "polskich obozow koncentracyjnych" - powinien po pierwsze poczuc sie do odpowiedzialnosci za to wszystko, a nastepnie w jasnej i zatwierdzonej przez Kneset deklaracji od tej swojej dotychczasowej antypolskiej kampanii sie odciac!
A potem krok po kroku, konsekwentnie i uczciwie przeprowadzic dowod na to, ze nie jest wielbladem!
Wtedy dopiero my mozemy sie zastanawiac, czy jakiekolwiek ozywienie stosunkow z Izraelem jest dla nas korzystne i bardzo zwazac na to, zeby takie ozywienie nie zaszkodzilo naszym dobrym stosunkom z calym swiatem arabskim!
A opowiadanie sie po czyjejkolwiek stronie w trwajacym juz 62 lata konflikcie bliskowschodnim, ktorego Izrael jest przyczyna i motorem napedowym, na pewno nie lezy w naszym interesie i jest zwykla polityczna glupota!
Tuskowi bym tylko przypomnial, ze na dlugo przed "okraglym stolem" i "nocna zmiana", kiedy Tusk dopiero zaczynal raczkowac w polityce polskiej - Netanyahu byl juz starym politycznym cwaniakiem i wyjadaczem na arenie miedzynarodowej, a o jego kwalifikacjach Zydzi musieli doskonale wiedziec, musieli je doceniac i na nich polegac - skoro przez kilka lat pelnil funkcje ambasadora Izraela w ONZ!
Wiec kiedy Tusk teraz - jako zupelnie swiezy i w miare przypadkowy polski premier usiluje na miare swojej dalece niewystarczajacej wiedzy o polityce miedzynarodowej kombinowac z Netanyahu - to niech sobie uswiadomi, ze w starciu z tym cwanym graczem z trzydziestoletnim stazem, ktory premierem Izraela jest juz po raz drugi, nie ma zadnych szans i zostanie podprowadzony i wyrolowany jak dziecko!".