Rada potępiła "powszechne łamanie praw człowieka i użycie siły przeciwko cywilom ze strony władz syryjskich".
Zaapelowała też o "natychmiastowe wstrzymanie wszelkiej przemocy" i wezwała "wszystkie strony do zachowania jak największego umiaru" oraz unikania "represji, w tym ataków przeciwko instytucjom państwowym".
Rada apeluje do władz syryjskich o "pełne poszanowanie praw człowieka" oraz wypełnianie "zobowiązań podjętych na mocy prawa międzynarodowego". Podkreśla też, że "osoby odpowiedzialne za przemoc powinny odpowiedzieć" za swoje działania.
Rada Bezpieczeństwa wyraziła również ubolewanie z powodu "braku postępów" w urzeczywistnianiu "kompromisowych reform zapowiedzianych przez władze syryjskie" i wezwała rząd do spełnienia poczynionych obietnic.
Sąsiadujący z Syrią Liban odciął się od oświadczenia Rady zaakceptowanego przez pozostałych 14 jej członków. Jest to bardzo rzadka procedura, wykorzystana ostatnio przed 35 laty, ale pozwoliła na przyjęcie dokumentu. Oświadczenia Rady Bezpieczeństwa są przyjmowane bez głosowania, ale muszą być zaakceptowane jednogłośnie przez jej członków.
Przedstawiciel Libanu powiedział na posiedzeniu Rady, że "serce narodu libańskiego jest z Syryjczykami", i podkreślił, że Libańczycy "głęboko ubolewają z powodu śmierci niewinnych ludzi". Wyraził jednak pogląd, że deklaracja Rady "nie pomoże" rozwiązać kryzysu w Syrii.