"Algierię można uznać za wyjątek nie z tego powodu, że jest odporna (na powszechne w arabskich państwach Afryki Płn. żądania zmian społecznych i politycznych), lecz ze względu na to, że algierskie społeczeństwo tkwi w głębokiej stagnacji" - zaznaczyła dr Claire Spencer w komentarzu renomowanego ośrodka badawczego Chatham House

Reklama

"Skorumpowane i niekompetentne zarządzanie bogactwami naturalnymi kraju (ropa, gaz) może obciążać większą liczbę ludzi niż tylko jedną prezydencką rodzinę, lub niewielki krąg elit, jak w przypadku sąsiadów Algierii" - zaznaczyła analityczka kierująca działem Bliskiego Wschodu i Afryki Płn. Nie oznacza to, że w Algierii wśród upośledzonych ekonomicznie i niereprezentowanych politycznie warstw społecznych nie ma presji na zmiany - dodała.

Odpowiedzią władz na oddolne społeczne niezadowolenie jest "rozwiązanie saudyjskie": wzrost wydatków na cele socjalne, nakłady na infrastrukturę i budownictwo, pośrednie subsydia w walce z drożyzną.

Jednak działania te nie uśmierzyły nastrojów. Dziennik "El Watan" w 2010 roku doliczył się 10 tys. protestów, strajków i zakłóceń porządku publicznego, ale ich uczestnicy nie wyłonili ogólnokrajowego przywództwa, a to, które za takie uchodzi jest rozczłonkowane i dobrze przeszkolony aparat bezpieczeństwa w sile 170 tys. ludzi łatwo sobie z nim radzi - wskazała Spencer.

Reklama

Opozycyjne partie i związki zawodowe w Algierii nie radzą sobie z kanalizowaniem niezadowolenia młodzieży, które złamało korupcyjny układ polityczny wspierany przez wojsko i siły bezpieczeństwa w Egipcie i Tunezji. Co bardziej niepokojące, bezrobotna młodzież w Algierze latem tego roku zaangażowała się w bratobójczą wojnę gangów, a nie w organizowanie masowego ruchu protestu na wzór Libii i Syrii - zauważa Spencer.

Analityczka sądzi, że Algieria nie uzna nowych władz Libii, dopóki nie otrzyma od nich zapewnień, że będą energicznie zwalczać Al-Kaidę w Islamskim Maghrebie (AQIM) i współpracujące z nią organizacje. Władze Algierii obciążają AQIM odpowiedzialnością za atak na bazę wojskową Cherchell. Według Algieru, seria sierpniowych ataków na siły bezpieczeństwa w regionie Kabylii we wschodniej Algierii uszła uwadze opinii międzynarodowej. Odnotowano jedynie większy zamach bombowy na Cherchell w ostatnią sobotę, w którym zginęło 18 osób i 26 odniosło rany.

Rząd w Algierze potwierdził w poniedziałek, że żona Muammara Kadafiego, córka, dwóch synów i kilkoro wnucząt znajdują się w Algierii.