"Nie mam żadnych informacji na temat tego, gdzie jest, i dodam też, że nie jest on celem operacji NATO" - powiedział po spotkaniu z premierem Czech Petrem Neczasem. "Jesteśmy w Libii, by chronić ludność cywilną przed atakami, i będziemy prowadzić tę operację do czasu wyeliminowania zagrożenia" - zaznaczył Rasmussen na konferencji prasowej.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, sekretarz generalny NATO mówił także o wzroście napięć między Izraelem a Turcją. Jego zdaniem "to sprawa bilateralna", w którą Sojusz nie zamierza się wtrącać. "Mam nadzieję, że oba państwa znajdą środki łagodzące napięcia i wypracują pozytywne relacje" - dodał.
Głównym tematem środowej wizyty Rasmussena w Pradze były zobowiązania sojusznicze i wydatki na obronę. Szef NATO już w lipcu upomniał kraje członkowskie, że cięcia w budżetach nie powinny zagrażać działaniom Sojuszu.
Premier Neczas podkreślił, że Czechy - mimo że na obronę nie wydają tyle, ile NATO by sobie życzyło - dotrzymają wszystkich zobowiązań, w tym tych dotyczących misji zagranicznych. Priorytetem rządu jest jednak obniżenie deficytu budżetowego - podkreślił.
Czeski rząd - według Neczasa - nie dokona żadnych "nierozważnych posunięć", które byłyby podyktowane naciskami na szybkie wycofanie się z misji ISAF w Afganistanie. Obecnie w Afganistanie przebywa 720 czeskich żołnierzy. Jednak ministerstwo obrony w Pradze liczy się ze stopniową redukcją swych sił na tym obszarze.
Sekretarz generalny NATO spotkał się także z ministrami obrony i spraw zagranicznych - Alexandrem Vondrą i Karlem Schwarzenbergiem. Vondra po rozmowach z Rasmussenem przypomniał, że po cięciach w budżecie wydatki na obronę sięgają obecnie 1,3 proc. czeskiego PKB, podczas gdy powinny wynieść 2 proc.
"Jest to sytuacja, którą pan sekretarz generalny rozumie, ponieważ wie, że również starania o stabilizację finansów publicznych są czynnikiem stabilizującym stosunki w Europie" - podkreślił szef czeskiego resortu obrony.