W ubiegły piątek Turcja wydaliła ambasadora Izraela i zawiesiła współpracę wojskową z tym krajem.
Była to reakcja władz w Ankarze na izraelską odmowę przeproszenia za ubiegłoroczny atak na Flotyllę Wolności, która chciała przerwać izraelską blokadę Strefy Gazy. Podczas tego ataku zginęło dziewięciu Turków.
Dzień wcześniej opublikowany został raport ONZ w sprawie tamtego incydentu. Wyrażono w nim opinię, że izraelska blokada Strefy Gazy jest legalna, ale Izrael użył przeciwko Flotylli Wolności nadmiernej siły.
Izrael twierdzi, że jego komandosi działali w obronie własnej, gdy zaatakowano ich nożami i pałkami. Blokadę Strefy Gazy uzasadnia koniecznością zapobieżenia przemytowi broni dla rządzącego tam radykalnego ugrupowania palestyńskiego Hamas.
O normalizację stosunków izraelsko-tureckich, które przed atakiem na Flotyllę Wolności były bardzo dobre, zabiega amerykański rząd. "Stany Zjednoczone są sojusznikiem obu krajów i chcą doprowadzić do tego, by Izrael i Turcja znowu ze sobą współpracowały" - powiedziała rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland.