Taki wyrok wydał sędzia Frank Maas z nowojorskiego sądu magistrackiego. Obie strony (w tym terroryści) mają dziesięć dni na złożenie odwołania. Ostateczną decyzję podejmie wówczas prowadzący sprawę sędzia George Daniels.
Choć wyrok brzmi absurdalnie, cały proces przebiegał zgodnie z amerykańskimi procedurami. Pozew złożyła Federal Insurance Company w imieniu pięciu towarzystw ubezpieczeniowych, które po zamachach z 2001 r. musiały zadośćuczynić roszczeniom swoich klientów, wśród nich Axa i Chubb Group. Zgodnie z przyjętym w 1990 r. ustawodawstwem antyterrorystycznym firmom należy się odszkodowanie w wysokości trzykrotnej wartości poniesionych kosztów.
„Straty te były bezpośrednim skutkiem ataków terrorystycznych z 11 września i obejmowały m.in. utratę własności czy przerwy w produkcji” – czytamy w uzasadnieniu. Odszkodowanie ma wynieść dokładnie 9 481 764 208 dol. i 61 centów.
Al-Kaida nigdy nie odpowiedziała na pozew, w związku z czym w 2006 r. sąd zadecydował, że organizacja będzie odpowiadać zaocznie.
Oczywiście wciąż trudno sobie wyobrazić to, że Ajman az-Zawahiri, który objął przywództwo nad Al-Kaidą po zabiciu Osamy bin Ladena, stawia się w amerykańskim sądzie, by odwoływać się od wyroku. W tej sytuacji sędzia Daniels przyjmie zapewne propozycję 9,4 mld dol. odszkodowania.
Firmom powodom najbardziej zależało na sądowym oszacowaniu poniesionych strat. Gdyby jednak terrorystyczną siatkę potraktować jak firmę, oznaczałoby to jej bankructwo. Według ekspertów gros jej finansów stanowiły osobiste środki bin Ladena, szacowane na 300 mln dol. Kolejne miliony terroryści zarabiali na handlu afgańską heroiną czy mniej lub bardziej dobrowolnych datkach od muzułmanów. Dla porównania materialne straty związane z atakami 11 września są szacowane na 40 mld dol. W zamachach zginęło w sumie 2996 osób, w tym 19 terrorystów.
Po zamachu na World Trade Center wiele towarzystw ubezpieczeniowych wycofało ze swojej oferty możliwość ubezpieczenia się na wypadek ataku terrorystycznego.