Bojownicy Al-Kaidy w Jemenie wycofali się z miasta Rada, ok. 160 km na południe od stolicy, Sany, które zajęli w zeszłym tygodniu - poinformowali w środę przywódcy plemienni i świadkowie. Na czele grupy, która przejęła Radę, stał Tarik al-Dahab, członek rodziny obywatela amerykańskiego Anwara al-Awlakiego, którego Waszyngton oskarżał o odgrywanie głównej roli w jemeńskiej gałęzi Al-Kaidy. Awlaki zginął w ubiegłym roku w ataku amerykańskiego samolotu bezzałogowego.

Reklama

Dahab domagał się uwolnienia więźniów, w tym własnego brata, a także utworzenia rady, która rządziłaby miastem zgodnie z islamskim prawem. W nocy z wtorku na środę, w następstwie negocjacji prowadzonych przez starszyznę plemienną, kilkuset bojowników wycofało się z Rady od okoliczne tereny wiejskie, gdzie pozostaną dopóki 15 bojowników Al-Kaidy nie zostanie uwolnionych z centralnego więzienia - poinformował uczestnik negocjacji. Dahabowi towarzyszą synowie dwóch ważnych przywódców plemiennych, którzy mają służyć za gwarancje bezpieczeństwa.

Po opuszczeniu miasta przez bojowników mieszkańcy Rady na znak radości strzelali w powietrze.

Atak z 16 stycznia unaocznia rosnącą siłę rebeliantów. Prowincja Al-Bajda, w której leży Rada, stanowi główną trasę łączącą stolicę z południowymi regionami Jemenu, gdzie Al-Kaida jest najbardziej aktywna. Spod kontroli władz wymknęła się w zeszłym roku południowa prowincja Abjan, stanowiąca bastion Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim.

Al-Kaida wykorzystuje słabość władz centralnych oraz chaos w kraju, gdzie gospodarka jest w stanie zapaści, a armia podzielona wewnętrznie na skutek kilkumiesięcznych protestów przeciw rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.