Wielu uczestników protestu pozostaje na placu przylegającym do portugalskiego parlamentu od sobotniej manifestacji "oburzonych", która zgromadziła w stolicy około 100 tys. osób. Od tego czasu kilkusetosobowa grupa protestujących, głównie bezrobotnej młodzieży i członków organizacji lewicowych, okupuje plac przed Zgromadzeniem Republiki. Zablokowane są też drogi dojazdowe do jego siedziby.
W niedzielę w nocy podczas obrad własnego parlamentu, tzw. zgromadzenia ludowego, "oburzeni" zgodzili się na kontynuację "nieposłuszeństwa wobec władz w sposób pokojowy".
"Protestujemy w formie pokojowej. Mamy nadzieję, że taki sposób wyrażenia naszego niezadowolenia z trudnej sytuacji społeczeństwa, w obliczu kolejnych cięć rządu, okaże się skuteczny" - powiedziała jedna z uczestniczek protestu.
W niedzielę w nocy protestujący zostali zepchnięci przez policję ze schodów parlamentu. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy oddziela kordonem manifestantów od wejść do budynku Zgromadzenia Republiki.
Po południu w poniedziałek reprezentanci "oburzonych" mają zostać przyjęci przez przewodniczącą Zgromadzenia Republiki Marię da Assuncao Esteves. Manifestanci zapowiadają, że domagać się będą od niej oraz od innych członków parlamentu odrzucenia programu oszczędnościowego rządu.
W czwartek premier Pedro Passos Coelho przedstawił założenia budżetowe rządu na 2012 r. Przewidują one "zdecydowanie większe cięcia" w stosunku do umowy kredytowej, jaką Portugalia zawarła z UE i MFW.