Początek tygodnia, który miał być poświęcony na przygotowanie odpowiedzi dla strefy euro na temat rządowych planów uzdrowienia finansów publicznych i ożywienia gospodarczego, upływa we Włoszech pod znakiem głębokiego sporu w koalicji. Wybuchł on po tym, gdy po niedzielnym szczycie UE w Brukseli Berlusconi opowiedział się za koniecznością podniesienia wieku emerytalnego. Na to kategorycznie nie chce zgodzić się jego koalicjant, prawicowa Liga Północna. W poniedziałek szef rządu nie przekonał jej do swej propozycji.
"Nie jest możliwe podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat, by zrobić przyjemność Niemcom. Nie możemy tego zrobić, ludzie nas zabiją" - oświadczył we wtorek przywódca Ligi Północnej Umberto Bossi. Jedną z osób, które apelowały do premiera Włoch o szybką realizację programu antykryzysowego była podczas brukselskiego szczytu kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Mówiąc o kryzysie w koalicji Bossi przyznał: "Tym razem sytuacja jest trudna, bardzo niebezpieczna". "Chwila jest dramatyczna" - stwierdził. Zapytany o to, czy istnieje groźba kryzysu rządowego Bossi odparł: "Oczywiście".
Liga Północna odrzuca również pojawiającą się hipotezę utworzenia "rządu technicznego", na czele którego stanąłby najbliższy współpracownik Berlusconiego, szef Urzędu Rady Ministrów Gianni Letta.
W obliczu napięć i sporów prezydent Włoch Giorgio Napolitano zaapelował do rządu o podjęcie wysiłków na rzecz wzmocnienia finansów kraju po to, by - jak dodał w wydanym oświadczeniu - "uczynić bardziej wiarygodnym zaangażowanie na rzecz zmniejszenia długu publicznego".
Zadłużenie Włoch wynosi 120 proc. PKB.