W otwartym liście, opublikowanym w niedzielę na łamach dziennika "Corriere della Sera", profesor Monti wyraził zaniepokojenie wypowiedzią szefa włoskiego rządu. Berlusconi określił w niej euro jako "nieprzekonującą", "dziwną walutę", która jest "narażona na ataki międzynarodowej spekulacji, ponieważ nie należy do jednego kraju, ale do wielu, które jednak nie mają jednolitego rządu ani banku - punktu odniesienia i gwarancji".

Reklama

Monti przypomniał, że premier wypowiedź tę skorygował. Berlusconi wycofał się ze słów o dziwnej i nieprzekonującej europejskiej walucie, zapewnił natomiast, że "euro jest naszą walutą, naszym sztandarem".

Ekonomista w pierwszej wypowiedzi premiera doszukał się "bezpodstawnych stwierdzeń". "Euro może cierpieć z powodu braku prawdziwego państwa, które by za nim stało. Ale takie państwo niekoniecznie zapewnia trwałość waluty. Lir nie był +dziwną+ walutą, a (mimo to) był często walutą słabą - właśnie dlatego, że odzwierciedlał charakterystykę państwa włoskiego, rządów i narodowego banku włoskiego" - zaznaczył.

"Choć Pańska diagnoza dobrze oddaje delikatność dorastającego euro, wydaje mi się, że przypisuje mu Pan dolegliwości, jakich ono nie ma. Pan przedstawia euro pogrążone w kryzysie i dodaje: +właśnie po to, by bronić euro przed atakiem spekulacyjnym, Włochy dokonują ciężkich wyrzeczeń+" - opisał ekonomista.

Monti zdecydowanie sprzeciwił się jednak takiej ocenie i podkreślił: "Euro nie jest w kryzysie".

"Jest stabilne pod względem dóbr i usług (niska inflacja) i stabilne (ktoś mógłby nawet rzec, że za bardzo) wobec dolara" - zauważył. "Ataki spekulacyjne, często gwałtowne" nie są wymierzone w euro, lecz "w obligacje tych krajów strefy euro, które są obciążone wysokim zadłużeniem publicznym" - zaznaczył były komisarz.

"Nieopatrzne słowa mają swoją cenę" - podkreślił na końcu.

Monti - często wskazywany przez centrolewicową opozycję jako kandydat na szefa tzw. rządu technicznego - zaapelował do Berlusconiego, by "w milczeniu" przyspieszył uzdrowienie włoskich finansów publicznych i przestrzegł przed populizmem "za wszelką cenę", który może doprowadzić do coraz większej izolacji Włoch od Europy i postrzegania tego kraju, jako odpowiedzialnego za "upadek integracji europejskiej".