Ministrowie spraw wewnętrznych UE przyjęli proponowany przez Polskę pakt ws. walki z dopalaczami. To wytyczne dla UE, jak walczyć z produkcją, obrotem i sprzedażą detaliczną nie tylko narkotyków, ale też materiałów chemicznych, służących do ich produkcji.
Dokument dotyczy walki z narkotykami syntetycznymi. Chodzi o psychoaktywne substancje, w Polsce zwane dopalaczami, które wywołują podobne objawy jak niebezpieczne narkotyki typu ecstasy czy kokaina. Są coraz częściej dostępne przez internet i szybko rozprzestrzeniły się w wielu państwach UE, które napotykają trudności, próbując zapobiec ich sprzedaży: większość materiałów służących do produkcji dopalaczy może być wykorzystana do produkcji zwykłych leków i jako taka jest dopuszczona legalnie do handlu. Pakt został przyjęty przez obradujących w czwartek w Luksemburgu ministrów spraw wewnętrznych UE. Przewodniczył im minister Jerzy Miller.
"Problem w UE jest jeszcze bardziej złożony niż w przypadku narkotyków naturalnych: narkotyki naturalne pochodzą z importu, narkotyki syntetyczne nie tylko używamy, ale i produkujemy na terenie UE" - powiedział Miller na konferencji w przerwie obrad. "Każdego tygodnia powstaje nowy syntetyczny narkotyk, podczas gdy jego zakazanie zajmuje pół roku. (...) Nie będziemy więcej mówić, będziemy działać" - podkreśliła z kolei unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding.
Oświadczyła, że Komisja Europejska przedstawi w przyszłym miesiącu propozycję dotyczącą przechwytywania i konfiskowania dochodów z przestępstw i zapowiedziała dalsze zmiany w celu ujednolicenia prawodawstwa krajów UE. "Musimy mieć wspólną definicję tego, co jest przestępstwem i wspólne minimalne kary dla tych przestępstw" - powiedziała Reding. W rozmowie z PAP uściśliła, że będzie to tematem pakietu, który KE ma przyjąć jesienią przyszłego roku.
Przyjęty z kolei przez ministrów pakt uzupełnia wytyczne UE z 2010 roku, dotyczące międzynarodowego handlu narkotykami, które skupiały się jedynie na sposobach ograniczenia przemytu do UE kokainy i heroiny. "Jesteśmy teraz w innej sytuacji: do tej pory Europa była konsumentem, a teraz jesteśmy producentem narkotyków. Musimy działać szybko" - nalegała Reding.
Jak podkreślają w pakcie ministrowie, w UE produkuje się "w szczególności amfetaminę i jej pochodną MDMA", czyli metylenodioksymetamfetaminę, będącą klasycznym składnikiem ecstasy. Proponują, by do czasu wypracowania ostatecznej strategii UE wycofała z legalnego obrotu substancje, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia.
Zalecają też, by zwalczanie grup przestępczych zajmujących się dopalaczami nie było ograniczone jedynie do ich rozbijania, ale także prowadziło do zablokowania dochodów, uzyskanych dzięki nielegalnemu handlowi lub produkcji narkotyków. Zdaniem Reding, w Europie jest to 225 mld euro rocznie.
"Walczyć ze światem przestępczym to oznacza również walczyć o zablokowanie korzystania z aktywów, pochodzących z przestępczości. Zablokowanie tych aktywów podnosi koszty światu przestępczemu, zniechęca do zajmowania się tą profesją, nie powoduje poszerzenia zakresu przestępczości z narkotykowej na kolejne segmenty handlu: ludźmi, bronią czy inne formy przestępczości zorganizowanej" - mówił Miller.
Zdaniem ministrów, UE powinna także wzmocnić współpracę z krajami Europy Wschodniej i Azji, przede wszystkim po to, aby zapobiegać wprowadzaniu do nielegalnego handlu dalszych kontrahentów. Reding zapowiedziała podpisanie "w trybie pilnym" umowy o współpracy UE-Rosja w tym obszarze. Przyjęcie paktu zbiega się w czasie z ogłoszoną przez KE we wtorek nową strategią walki UE z narkotykami, która po raz pierwszy w szerokim zakresie obejmuje także dopalacze, o co apelowała Polska. W Luksemburgu ministrowie omówili tę strategię.
Zgodnie z wynikami niedawnego sondażu Eurobarometru, do kontaktu z nowymi narkotykami syntetycznymi przyznało się 5 proc. Europejczyków. Najwyższy odsetek odnotowano w Irlandii (16 proc.), Polsce (9 proc.), na Łotwie (9 proc.), w Wielkiej Brytanii (8 proc.) oraz Luksemburgu (7 proc.). Sondaż wykazał również, że we wszystkich 27 państwach członkowskich Unii zdecydowana większość osób w wieku 15-24 lat jest zdania, że należy zakazać tego rodzaju substancji.