Zwiększenie kapitału Europejskiego Instrumentu Stabilności Finansowej (EFSF) z 440 mld euro do ok. 1 biliona zajmie przynajmniej miesiąc. A to z powodu skomplikowanego mechanizmu gwarancji kredytowych pod zastaw dotychczasowego funduszu (tzw. lewarowania). Przewodzący spotkaniom ministrów finansów strefy euro (tzw. Eurogrupy) Jean-Claude Juncker przyznał, że zobowiązujące ustalenia w tej sprawie będą możliwe dopiero w grudniu.
Prezes EFSF Klaus Regling zapowiedział, że nowe papiery będą sprzedawane w pakiecie razem z dotychczasowymi obligacjami instrumentu. W tym celu zostanie utworzony specjalny fundusz inwestycyjny, którego udziałowcami będą zarówno instytucje publiczne, jak i prywatne.
Eksperci mają jednak wątpliwości, czy po ogromnych stratach na derywatach w 2008 roku inwestorzy będą chcieli lokować pieniądze w skomplikowane, czasem wręcz trudne do zrozumienia aktywa. W poniedziałek EFSF musiał płacić rekordowe stawki, by zdobyć zainteresowania inwestorów swoimi obligacjami. Japonia, kraj o drugich największych rezerwach walutowych na świecie, kupiła tylko 10 proc. emisji (300 mln euro), dwa razy mniej niż przy poprzednich emisjach. Także Chiny, Indie i Rosja nie zdecydowały się na zaangażowanie poważniejszych lokat w papiery emitowane przez EFSF.
Przedłużający się proces zwiększenia możliwości EFSF może oznaczać, że dodatkowe środki nie będą gotowe na czas. Rynki coraz bardziej obawiają się utraty płynności przez Włochy i Hiszpanię. W takim przypadku nawet kapitał 1 bln euro nie będzie wystarczający.
Reklama
Z tego powodu Francja znów spróbuje wymusić na Niemczech zgodę, by Europejski Bank Centralny dał gwarancje emisji EFSF. To pozwoliłoby na zwiększenie kapitału instrumentu do 2 – 3 bln euro.
Reklama
Stanowisko Paryża popiera prezydent Obama, a nawet premier Rosji Władimir Putin, który uznał, że „wobec narastania kryzysu jest ono konieczne”. Także Włochy i Hiszpania naciskają na Berlin, aby zgodził się na większe zaangażowanie EBC w rozwiązanie kryzysu. Ale przeciwnego zdania są m.in. Holandia i Finlandia. Podobnie jak Niemcy kraje te uważają, że priorytetem musi być utrzymanie niskiego poziomu inflacji w strefie euro.