Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zaoferował w środę pomoc prezydentowi separatystycznej gruzińskiej Abchazji Aleksandrowi Ankwabowi, który tego dnia był celem zamachu; wyszedł z niego bez szwanku, lecz zginęli dwaj jego ochroniarze, trzeci jest ranny. Służba prasowa Kremla poinformowała, że prezydent Miedwiediew zatelefonował do Ankwaba i zaproponował pomoc Rosji w dochodzeniu w związku z próbą zamachu.
Konwój Ankwaba ostrzelano z granatnika i karabinu maszynowego na drodze prowadzącej z Gudauty do leżącego nad Morzem Czarnym Suchumi, stolicy Abchazji. Konwój, jak piszą agencje, musiał się zatrzymać, gdyż na drodze, którą jechał, nieznani sprawcy zdetonowali ładunek wybuchowy.
Zamachów na życie Ankwaba było już kilka. Do pierwszego doszło w lutym 2005 roku, dwa tygodnie po tym, jak został mianowany na premiera. Ostatni atak miał miejsce we wrześniu 2011 roku, w okolicy Gudauty, gdzie polityk mieszka. Ankwab został wtedy ranny w rękę i nogę. Na prezydenta separatystycznej Abchazji został wybrany pod koniec sierpnia ubiegłego roku.
Abchazja i drugi separatystyczny region, Osetia Południowa, ogłosiły niepodległość po wojnie z Rosją o Osetię Południową w sierpniu 2008 roku. Ich status uznaje Rosja, a także Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata uważa obie republiki za część Gruzji.