Zamknięcie nas w więzieniu to oznaka tego, że wolności pozbawiony jest cały kraj - pisze w liście Nadieżda Tolokonnikowa. Przypadek Pussy Riot zjednoczył tak różnorodne siły, że do tej pory trudno mi uwierzyć, że to nie jest sen - dodaje.

Reklama

Tolokonnikowa przekonuje, że sprawa Pussy Riot jest w historii Rosji wydarzeniem bez precedensu. Dzieje się coś niewiarygodnego dla współczesnej rosyjskiej polityki: wymagający, prowadzony z uporem, władczy i spójny nacisk społeczeństwa na władzę - pisze członkini punkrockowej grupy. I dodaje, że szczególny przykład prześladowania, jakim poddawane są członkinie Pussy Riot, oburzył świat. Jaki by nie był wyrok, my i wy już wygraliśmy. Dlatego, że nauczyliśmy się złościć na politykę i mówić o tym - kończy Tolokonnikowa.

Cały list Tolokonnikowej można znaleźć na blogu jej adwokata.

To właśnie Tolokonnikowa uznawana jest za liderkę grupy. Jej wypowiedzi są również najczęściej cytowane. Rosyjskie media obwołały ją również symbolem seksu, a ukraińska edycja magazynu "Playboy" chce ją zaprosić do wzięcia udziału w rozbieranej sesji fotograficznej.

Reklama

Zespół Pussy Riot powstał w październiku 2011 r. w odpowiedzi na ogłoszoną miesiąc wcześniej decyzję Władimira Putina o powrocie na Kreml; krytykuje dyktaturę, szowinizm i kult siły, propaguje swobodę myślenia i twórczości, wytyka władzom zakłamanie, potępia seksizm.

Newspix / PX1

Głównym obiektem jego krytyki jest Putin, którego członkinie Pussy Riot uważają za symbol męskiego szowinizmu. 21 lutego w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela zespół wykonał w maskach utwór "Bogurodzico, przegoń Putina". Prokurator zażądał dla każdej z podsądnych kary trzech lat więzienia. W piątek ma zostać ogłoszony wyrok w ich sprawie.