Kolejną odsłoną wojny o portfel czeskiego klienta mają być nowe informacje dotyczące nieprawidłowości w polskich zakładach mięsnych, jak przekonuje prezes związku Polskie Mięso. Czeskie służby poinformowały, że w jednej z partii końskiego mięsa mającej pochodzić z Polski znaleziono śladowe ilości leku o nazwie fenylbutazon.
Prezes Witold Choiński zwraca uwagę, że po raz kolejny przedstawia się taką informację, ale nie popiera się jej żadnymi dowodami. Czesi wyraźnie powiedzieli, że będą walczyć z polską żywnością. Każde wątpliwości będą ujawniać poprzez konferencje prasowe. Tylko po to, żeby robić więcej wątpliwości wobec jakości polskiej żywności - mówi.
Szef zrzeszenia firm z branży mięsnej dodaje, że takie informacje uderzają bardzo mocno we wszystkich polskich producentów. To jest duży problem. Porównując rok 2011 do 2012 eksport produktów przetworzonych na rynek czeski zmalał o 3,5 procent podczas gdy wcześniej dynamicznie rósł. Widzimy więc już efekty czeskiej działalności wobec polskiej żywności- mówi.
Zdaniem prezesa Polskiego Mięsa, stosowanie tak zwanego czarnego PR-u przez czeskich partnerów wobec polskich firm nie skończy się niczym dobrym. Jeśli ktoś zaczyna prowadzić taką wojnę, to każdy kij ma dwa końce - przestrzega. Podkreśla przy tym, że działania czeskich partnerów godzą w ideę wspólnotowego rynku.
W związku z niedawnymi doniesieniami o nieprawidłowościach przy produkcji polskiej żywności, w naszym kraju trwa kontrola zakładów przetwórstwa mięsnego na ogromną skalę. Główny Lekarz Weterynarii zarządził krzyżowe kontrole w całej Polsce. Weterynarze sprawdzają cały łańcuch produkcji - od rolnika po zakłady mięsne. Skontrolowanych zostanie kilka tysięcy firm.