200 osób z zarzutami po zamieszkach przed koszarami Gwardii Republikańskiej w Egipcie. Zginęło wtedy co najmniej 51 osób, w tym pięcioro dzieci. W poniedziałek zwolennicy obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego protestowali przed budynkiem gwardii. Według niepotwierdzonych źródeł, to tam miał być przetrzymywany były prezydent. Bractwo Muzułmańskie twierdzi, że wojsko otworzyło ogień do ludzi, gdy ci się modlili.
Zarzuty wobec 200 osób dotyczą między innymi morderstwa, podżegania do przemocy, nielegalnego posiadania broni oraz zakłócania porządku publicznego i bezpieczeństwa. Uczestnicy zajść zostali zatrzymani na piętnaście dni do czasu zakończenia dochodzenia. Nie podano, czy zatrzymani to także żołnierze.
Po poniedziałkowych zajściach tymczasowy egipski prezydent ostrzegł wszystkich demonstrantów, aby trzymali się z dala od obiektów wojskowych. Z kolei typowany na wiceprezydenta Mohammed ElBaradei potępił strzelaninę i zaapelował do wszystkich stron konfliktu o zaniechanie przemocy.
Egipska prokuratura wydała także nakaz aresztowania liderów Bractwa Muzułmańskiego. Zarzuca ona Mohamedowi Badiemu i kilku jego współpracownikom odpowiedzialność za podżeganie do przemocy. Śledczy twierdzą, że pod wpływem swoich przywódców islamiści zaatakowali między innymi koszary Gwardii Republikańskiej.