Pełna lista tych, którzy zginęli zostanie podana po zakończeniu identyfikacji i udzieleniu przez sędziego zgody na jej opublikowanie.

Rosalia, mieszkanka Republiki Dominikańskiej, jechała do Santiago de Compstela, żeby zrobić niespodziankę siotrzę, Laura obroniła pracę dyplomową i wracała do domu, Chema nie chciał się spóźnić na ślub kolegi, a Enrique - udawał się do brata, na chrzciny jego córki. Ich rodziny zostały już oficjalnie poinformowane o zgonie, podobnie jak 56 innych innych rodzin.

Reklama

Teraz bliscy ofiar i poszkodowanych domagają się prawdy o przyczynach tragedii.

- Chcemy znać przyczynę katastrofy, przede wszystkim po to, żeby podobne nieszczęście nie mogło się powtórzyć - apelował mężczyzna, którego siostrzeniec jest w krytycznym stanie.

Od czwartku kulisy zajścia badają dwie komisje: sądowa i kolejowa. Odnaleziono też czarną skrzynkę, z której zapisów wynika, że pociąg jechał z prędkością 190 km/godz., o 110 km/godz.więcej od dozwolonej.

Wiadomo już także, że maszynista Francisco Jose Garzón Amo pracuje na kolei od 30 lat, a od 10 kieruje pociągami.

Miejsce, na którym doszło do nieszczęścia pokonywał niemal codziennie. W środę wsiadł do pociągu dopiero w Ourense, stacji poprzedzającej Santiago de Compostella. 40 minut później pociąg, którym kierował uległ największej katastrofie kolejowej w Hiszpanii ostatnich 70 lat.

Reklama

Maszynista na portalu społecznościowym zamieścił wcześniej fotografie świadczące o tym, że jeździ pociągiem z maksymalną prędkością. Nie mogę jej przekroczyć, bo zapłacę mandat - komentował m.in. w internecie.

Od środy jest w szpitalu z lekkimi obrażeniami. Jego sali cały czas pilnują policjanci.