Eksperci przypominają jednak, że nowy prezydent będzie miał ograniczony wpływ na najważniejsze sprawy, bo faktyczną władzę w Iranie sprawują konserwatywni ajatollahowie.
Uroczyste zaprzysiężenie w parlamencie w Teheranie obserwowało 250 gości - najważniejsi irańscy politycy i duchowni oraz zagraniczne delegacje - m.in. z Turcji, Afganistanu i Korei Północnej.
Nowy prezydent Hassan Rowhani złożył uroczystą przysięgę, a w inauguracyjnym przemówieniu zapowiedział, że Iran nie będzie już walczył z całym światem. - Iran chce pokoju i stabilizacji w regionie. Powinniśmy wszyscy posługiwać się językiem dialogu a nie sankcji - powiedział Rowhani.
Nowy prezydent zapowiedział też rozszerzenie praw kobiet, mniejszą ingerencję państwa w życie prywatne oraz poprawę sytuacji młodych ludzi. Gospodarka będzie jego najważniejszym zadaniem, bo nakładane przez Zachód sankcje doprowadziły Iran na skraj przepaści. - Z powodu sankcji znacznie mniej importujemy teraz towarów z zagranicy, a ceny w ciągu roku poszły o 100 procent w górę - żali się Amr, właściciel sklepu z telewizorami w Teheranie.
Eksperci mówią, że choć nowy prezydent nie wygraża już Stanom Zjednoczonym i Izraelowi tak jak jego poprzednik, to zmiana retoryki nie oznacza, że Iran przestanie pracować nad bronią jądrową. O tym bowiem decyduje nie prezydent, ale najwyższy przywódca duchowy ajatollah Ali Chamenei.
Hassan Rowhani ma 64 lata. W przeszłości był m.in. głównym irańskim negocjatorem nuklearnym.