Jedyne kryterium trafienia na taką listę to przynależność etniczna. Tym czasem szwedzkie prawo zabrania tworzenia baz danych ze względu na narodowość. Przeczy to także Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. - To, z czym mamy do czynienia, robił już kiedyś Hitler - oburzał się Marcelo Demeter, który wraz z dziećmi i wnukami widnieje w policyjnym wykazie. - Najpierw nas rejestrują, a później wyrzucą - dodaje.
Lista to nie prosty spis imion i nazwisk czy adresów. Uwzględnia ona też związki pokrewieństwa pomiędzy Romami, ich płeć, wiek i numery osobiste (odpowiedniki polskich PESEL-ów). Trafili na nią przedstawiciele mniejszości romskiej z różnych regionów Szwecji - m.in. ze Sztokholmu, Göteborga, Malmö czy Helsingborga.
Większość osób, znajdujących się w kartotece, nigdy nie była karana. Co więcej na liście są też
dane osobowe tych, którzy już nie żyją - urodzonych pod koniec XIX bądź na początku XX wieku. Tym czasem ponad tysiąc spośród spisanych Romów to
dzieci, najmłodsze z nich mają po dwa lata. Na listach znajdują się także znani Szwedzi pochodzenia romskiego - ludzie kultury, sportu, świata sztuki czy polityki.
Ujawnienie listy wywołało falę oburzenia w kraju. O łamaniu prawa mówią politycy, zarówno z koalicji rządzącej, jak i opozycji, a inspektor danych osobowych zapowiada postępowanie w tej sprawie. Ok. 15 proc. szwedzkiej populacji to osoby o odmiennych korzeniach etnicznych. Ok. 50 tys. z nich to Romowie. Mniejszość romska w Europie liczy 10 mln osób i uchodzi za jedną z najbardziej dyskryminowaną grupę etniczną.