Ukraiński rząd przybył do Rady Najwyższej, zgodnie z żądaniem opozycji. Posiedzenie, na którym odbywa się debata i zaplanowano głosowanie w sprawie opozycyjnego wniosku o odwołanie gabinetu Mykoły Azarowa, zostało wznowione.

Reklama

Premier od razu wszedł na trybunę i przeprosił za działania milicji na Majdanie. - Ukrainę sprzedałem Rosji nie ja, a Julia Tymoszenko, podpisując kontrakt gazowy - oświadczył Azarow.

Przemówienie szefa rządu jest zagłuszany przez deputowanych opozycji, których oburzył fakt, że szef rządu mówi po rosyjsku, a nie po ukraińsku. Krzyczano: po ukraińsku!, hańba! i dymisja!. Premier powtarzał argumenty, dlaczego zrezygnowano z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską i wyraził oburzenie blokowaniem przez opozycjonistów budynków rządowych. I dodał, że z tego powodu może pogorszyć się sytuacja gospodarcza, a wartość hrywny może spaść.

Oponenci władz tłumaczą, że władze przekroczyły wszelkie granice, bijąc w sobotę przed świtem demonstrantów. Dlatego rząd powinien zostać odwołany, a winni w MSW ukarani. Zapowiadają przy tym, że jeżeli nie uda się tego zrobić w parlamencie, zwrócą się bezpośrednio do prezydenta.

Budynek Rady Najwyższej otoczony jest od rana przez kilka tysięcy protestujących opozycjonistów. Swoją manifestację zorganizowała także rządząca Partia Regionów. Odbywa się ona tuż przed budynkiem parlamentu, za kordonem milicji i biorą w niej udział głównie tak zwane "tituszki", czyli dresiarze współpracujący z władzami.