Chodorkowski stwierdził, że pierwszy z propozycją napisania listu o ułaskawienie bez przyznania się do winy wystąpił - za pośrednictwem adwokatów - były szef niemieckiej dyplomacji Hans Dietrich Genscher. Fragmenty wywiadu z Chodorkowskim drukuje telewizja na swojej stronie internetowej.
Były szef Jukosu nie wyjaśnił dlaczego zaraz po wyjściu na wolność udał się do Berlina, gdyż - jak stwierdził - „nie wszystkie fakty” może wytłumaczyć. Zapytany, czy po wyjściu na wolność będzie zajmować się polityką, zwrócił uwagę, że oprócz prośby o ułaskawienie napisał do prezydenta Władimira Putina list prywatny. Tam zawarta jest argumentacja - i to nie jest tajemnica - związana z rodzinnymi okolicznościami. To czym ja będę zajmować się w przyszłości - stwierdził były szef Jukosu. Podkreślił, że w liście w zasadzie nie ma kompromitujących go informacji ale jednocześnie podziękował prezydentowi Putinowi, że nie upublicznił jego treści.
Zasugerował, że w liście napisał, iż go nie interesuje los aktywów firmy Jukos . Dodał przy tym, że uważa sprawę Jukosu za niezakończoną do czasu póki w więzieniu znajduje się jego partner biznesowy Płaton Lebiediew. Chodorkowski powiedział, że nie interesują go pieniądze należące do akcjonariuszy Jukosu, a swoje własne pieniądze on oczywiście ma.
Władze w Moskwie chciały, żebym wyjechał z kraju - powiedział z kolei Chodorkowski w wywiadzie dla magazynu "The New Times"
Nasze władze nie zesłały mnie na emigrację (...), jednak biorąc pod uwagę realia, możemy zrozumieć, iż chcieli, żebym wyjechał z Rosji - powiedział Chodorkowski.
Rosyjski biznesmen i krytyk Kremla dodał, że może powrócić do kraju, jednak pod warunkiem, iż będzie miał swobodę wyjazdu zagranicę w dowolnym momencie.