Liderzy opozycji mają nadzieję, że aresztowanie Lopeza pobudzi naród i wywoła antyprezydenckie demonstracje. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby 51-letni prezydent Nicolas Madura miał zrezygnować ze swojej funkcji.
Napięcie społeczne w Wenezueli, w której władze po zmarłym w zeszłym roku Hugo Chavezie objął Madura, rośnie od początku lutego. W wielu miastach regularnie dochodzi do manifestacji, w których młodzi ludzie domagają się poprawy bezpieczeństwa i reform gospodarczych.
Wenezuela jest krajem, w którym inflacja jest jedną z największych na świecie i sięga 56 proc. Kraj ten ma najwyższy wskaźnik przestępczości na kontynencie, targany jest brutalnymi przestępstwami i korupcją. Na półkach sklepowych brakuje towarów.
Protesty opozycyjne pojawiły się gdy w poniedziałek Wenezuela nakazała opuszczenie kraju trzem amerykańskim dyplomatom, dając im na to 48 godzin. Postawiono im zarzuty nawoływania do sabotażu i finansowania skrajnej prawicy.
Partia Popularna Wola, z której wywodzi się Lopez twierdzi, że wśród zarzutów, które władza zamierza postawić opozycjoniście, są morderstwo i terroryzm. Sam Lopez mówi, że rząd dyktatorski uczynił z niego kozła ofiarnego.