Przedstawiciele OECD, Ukrainy i Rosji odbyli wideokonferencję z separatystami. Ci ostatni zgodzili się "udzielić pomocy w śledztwie i zabezpieczyć teren zdarzenia dla ekspertów międzynarodowych, którzy przybędą na miejsce", czytamy w oświadczeniu OECD.

Reklama

Samolot lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur zniknął wczoraj z radarów podczas przelotu nad obwodem Donieckim na Ukrainie, gdzie od kwietnia trwają zacięte walki prorosyjskich separatystów i ukraińskich wojsk rządowych. Wiele wskazuje na to, że maszynę zestrzelono. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Pomoc w ustaleniu przyczyn katastrofy boeinga 77& zadeklarowali też Rosjanie. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy już wczoraj zgłosił taką propozycję. Zgodnie z międzynarodową konwencją lotniczą, obowiązek przeprowadzenia śledztwa ma państwo, na którego terytorium doszło do katastrofy.

Rosyjscy eksperci z MAK znają ten przepis, ale podkreślają, że malezyjska maszyna spadła na tereny kontrolowane przez separatystów, co utrudni władzom w Kijowie zebranie materiału dowodowego.

- Wszystkie nasze śledztwa są prowadzone zgodnie z międzynarodowym prawem - takie rekomendacje wystawia rosyjskiemu MAK-owi wiceszef tej instytucji Siergiej Zajko. Ekspert nie dodaje jednak, że w stosunku do postępowań Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego zgłaszanych było wiele uwag, zarówno zagranicznych jak i rosyjskich linii lotniczych.

Między innymi Polska podważyła ustalenia MAK dokonane po katastrofie smoleńskiej. Ukraińscy eksperci i politycy twierdzą, że współudział w śledztwie rosyjskiego MAK mógłby wiązać się z próbami zatarcia śladów rzeczywistej przyczyny katastrofy.