33-letni dziennikarz Luke Somers, przetrzymywany przez Al-Kaidę, zginął w trakcie akcji uwalniania go przez amerykańskie i jemeńskie siły zbrojne. Prezydent Barack Obama mówi o "barbarzyńskim morderstwie". CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Informację o śmierci Somersa potwierdził ustępujący szef Pentagonu, Chuck Hagel. "New York Times" twierdzi, że Sommers został postrzelony przez jednego z porywaczy i wkrótce zmarł.
Urząd prezydenta Jemenu poinformował, że według pierwszych doniesień, operacja odbicia Somersa zakończyła się pomyślnie. Później okazało się jednak, że dziennikarz nie żyje. Ministerstwo obrony Jemenu podało, że w trakcie akcji zabito 9 muzułmańskich terrorystów.
W trakcie akcji zginął także drugi zakładnik, pracujący dla organizacji humanitarnej nauczyciel z RPA, Pierre Corkie. Wcześniej pojawiały się informacje, że jutro miał zostać wypuszczony na wolność.
Urodzony w Wielkiej Brytanii Luke Somers pracował jako niezależny dziennikarz i fotoreporter. Publikował swoje materiały w internecie, w tym na stronach BBC. We wrześniu ubiegłego roku został porwany w stolicy Jemenu, Sanie i trafił w ręce Al-Kaidy. Przed trzema dniami w internecie pojawiło się nagranie wideo, na którym domniemani porywacze grożą jego zabiciem.
Dzień później Amerykanie ujawnili, że w zeszłym miesiącu próbowali już - bezskutecznie - odbić go z rąk terrorystów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Amerykanie próbowali odbić dziennikarza w Syrii. WIDEO>>>