Kilkusetstronicowy dokument wskazuje głównie na nadużycia amerykańskiego wywiadu wobec więźniów przetrzymywanych w tajnych ośrodkach. Jednak na 74. stronie raportu pojawiają się informacje dotyczące państwa o zaczernionej nazwie, którego rząd zgodził się na przyjęcie więźniów, a także otrzymał pieniądze z CIA.

Reklama

Dokument informuje, że w grudniu 2002 roku wspomniane państwo przyjęło dwóch więźniów - Abu Zubajdę i Abd al-Rahima al-Nashiriego. Obaj twierdzą, że w latach 2002-2003 zostali - za przyzwoleniem polskich władz - osadzeni przez CIA w tajnym więzieniu w Starych Kiejkutach na Mazurach. Ponadto za przetrzymywanie i torturowanie tych dwóch osób Europejski Trybunał Praw Człowieka kazał Polsce zapłacić wysokie odszkodowania. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

Ponadto - jak czytamy w raporcie amerykańskiego Senatu - cztery miesiące po rozpoczęciu funkcjonowania ośrodka CIA we wspomnianym państwie, ten kraj odmówił przyjęcia Chalida Szejka Muhammada. Ta decyzja została jednak cofnięta po "interwencji w imieniu CIA ambasadora USA u politycznego kierownictwa tego państwa".

Jak informuje raport, w następnym miesiącu CIA przekazało zaczernioną w raporcie kwotę opiewającą na "miliony dolarów". Tymczasem w styczniu zeszłego roku "The Washington Post" napisał, że Polska miała dostać w 2003 roku od USA 15 milionów dolarów za udostępnienie Amerykanom ośrodka w Starych Kiejkutach.

Według dokumentu, po otrzymaniu tych pieniędzy owo państwo było bardziej "elastyczne" w odniesieniu do przyjmowania więźniów i daty zamknięcia ośrodka. CIA przyznawało jednak, że więzienie było przepełnione.

Raport Senatu USA podaje również, że po ujawnieniu przez George'a Busha informacji o istnieniu programu we wrześniu 2006 roku, oficjele opisywanego państwa wyrazili z tego powodu swe "głębokie ubolewanie". Urzędnicy tego kraju byli "bardzo źli" w związku z "nieumiejętnością dochowywania tajemnicy" przez CIA, a także "głęboko rozczarowani" brakiem ostrzeżenia o planach amerykańskiego prezydenta dotyczących ujawnienia programu CIA.

Z kolei amerykański wywiad ocenił, że cała sprawa była "poważnym ciosem" w relacjach USA z opisywanym państwem.

Reklama