Nie ma zgody eurogrupy na przekazanie zadłużonej Grecji ponad 7 miliardów euro. Tak zdecydowali ministrowie finansów strefy euro. Odrzucili prośbę władz w Atenach o przedłużenie o miesiąc programu pomocowego. Wygaśnie on w najbliższy wtorek. Jeśli Europejski Bank Centralny odetnie pomoc dla greckich banków, Ateny będą zmuszone ogłosić niewypłacalność.
W nocy grecki premier ogłosił, że chce zorganizować referendum, by obywatele wypowiedzieli się, czy akceptują reformy i oszczędności narzucone przez wierzycieli. Od nich uzależniona była wypłata pożyczki. Szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem tłumaczył, że niemożliwe było przedłużenie programu o miesiąc. Jak rząd wyobraża sobie przetrwanie i rozwiązanie problemów bez pieniędzy przez miesiąc? - pytał szef eurogrupy. Podkreślił, że odrzucając program Grecy muszą mieć świadomość, że sytuacja w kraju znacznie się pogorszy.
Grecki minister finansów ostro skrytykował decyzję eurogrupy. Jej wiarygodność została zniszczona. Obawiam się, że utrata wiarygodności jest nie do naprawienia - dodał. Teraz otwarte pozostaje pytanie, co zrobi Europejski Bank Centralny - teoretycznie powinien wstrzymać finansowanie greckich banków, bo nie ma ku temu podstaw. Ale decyzja należy do EBC, eurogrupa - jak podkreślał jej szef - nie chce ingerować w niezależność banku.
Wraz z dzisiejszą decyzją eurogrupy kończą się czteromiesięczne negocjacje Grecji z jej wierzycielami. Toczyły się od lutego i nie przyniosły rezultatów, bo Ateny nie chciały się zgodzić na znaczne oszczędności tłumacząc, że dławią one gospodarkę. Na zmianę warunków tymczasem nie chcieli się zgodzić wierzyciele - Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny i Komisja Europejska.
ZOBACZ TAKŻE: "Bankructwo Grecji uderzyłoby w Polskę". OPINIA EKSPERTA