Obraz greckiego kryzysu w światowych mediach wygląda tak - z jednej strony mamy nieodpowiedzialnych, załużonych Greków, którzy nie chcą oszczędzać, a z drugiej strony Niemców, którzy prowadzą odpowiedzialną politykę zagraniczną. Tymczasem, jak pisze "Washington Post", tej narracji brakuje jednego, kluczowego elementu - historii gospodarczej Berlina. Przypomniał o tym Thomas Piketty, który w rozmowie z "Die Zeit" przypomniał, że Niemcy to kraj, który nigdy nie spłacił długów, nie mają więc prawa pouczać innych.
Jak pisze "Washington Times", chodzi o sytuację po drugiej wojnie światowej, gdy Berlin miał aż 7 miliardów dolarów długu (w przeliczeniu na obecną wartość nabywczą, dziś dg ten wyniósłby 62 miliardy dolarów). W 1953, wierzyciele zgodzili się umorzyć połowę tego długu - pamiętali bowiem sytuację z czasów Republiki Weimarskiej, gdy konieczność płacenia kontrybucji wojennych po I wojnie światowej doprowadziło do powstania partii nazistowskiej.
Podobnie sądził historyk gospodarczy Albrecht Ritschl. Amerykańska gazeta przypomina jego teorię, która głosiła, że gdyby teraz umorzono długi wszystkim bankrutom strefy euro, to wierzytelności wyniosłyby (według obecnej siły nabywczej) tyle, ile alianci umorzyli poszczególnym państwom po drugiej wojnie światowej.