MSZ twierdzi, że ewentualna pomoc Polakom jest trudna z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Z kolei jeden z poznańskich radnych PO deklaruje gotowość przyjęcia rodaków mieszkających w Donbasie.
Osoby polskiego pochodzenia podkreślają, że w Mariupolu nie czują się już bezpiecznie. Od rządu w Warszawie oczekują bezpiecznego dachu nad głową i pracy. Ich wysiłki wspiera Fundacja Wolność i Demokracja. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski w rozmowie z radiową Jedynką tłumaczył, że ci, którzy chcieli wrócić do Polski, zostali już ewakuowani w styczniu. Wskazywał też na problemy natury prawnej. "Ta sprawa jest niezwykle delikatna również z punktu widzenia prawa międzynarodowego" - stwierdził Marcin Wojciechowski.
Jak wyjaśniał, osoby polskiego pochodzenia, które chcą ewakuacji, mieszkają blisko frontu, ale jednak jest to teren w pełni kontrolowany przez Ukraińców. W ocenie rzecznika MSZ, zorganizowanie wyjazdu Polakom byłoby "podważeniem" sprawowania przez Ukrainę kontroli nad jej terenami.
Marcin Wojciechowski powiedział również, że według ocen MSZ, Mariupol jest miastem bezpiecznym. Zapewnił jednak, że resort dyplomacji jest w razie potrzeby gotowy do działania. W przypadku wszelkich zmian sytuacji czy pogorszenia się, oczywiście będziemy reagować i dbać o to, by osoby polskiego pochodzenia otrzymywały pomoc od państwa polskiego, adekwatną do sytuacji - mówił rzecznik MSZ.
Marek Sternalski, radny PO z Poznania deklaruje jednak, że stolica Wielkopolski jest gotowa na sprowadzenie Polaków z Mariupola. Samorządowiec mówi Jedynce o możliwości przyjęcia 10 rodzin. Wskazuje, że Poznań jest miastem o niskim bezrobociu, mogącym zapewnić uchodźcom z Donbasu dach nad głową, edukację dla dzieci, a także miejsca pracy.
W połowie stycznia tego roku rząd ewakuował ze wschodniej Ukrainy 178 osób polskiego pochodzenia