Takie informacje przekazuje policja oraz władze miasta. Według służb specjalnych, operacja w związku z atakami na Paryż jest prowadzona w siedmiu miejscach francuskiej stolicy. Do Paryża ściągane jest wojsko - co najmniej półtora tysięcy żołnierzy. Władze apelują do mieszkańców, by nie wychodzili z domów.
Prezydent Francji Francois Hollande wprowadził stan wyjątkowy na terenie całego kraju, poinformował też o zamknięciu granic. - W Paryżu doszło do bezprecedensowych ataków terrorystycznych. Musimy być zjednoczeni i zachować spokój - apelował Hollande w przemówieniu telewizyjnym. Prezydent pojechał do sali Bataclan, gdzie z rąk terrorystów zginęło co najmniej sto osób.
Wieczorem napastnicy zaatakowali w kilku miejscach we francuskiej stolicy. Doszło do serii strzelanin, a w pobliżu Stade de France, gdzie odbywał się mecz piłki nożnej Francja - Niemcy, słychać było dwie silne eksplozje. Ze stadionu ewakuowany został prezydent Francois Hollande, który wraz ze współpracownikami pojechał do ministerstwa spraw wewnętrznych, by na bieżąco śledzić sytuację. Dołączył do niego szef resortu Bernard Cazeneuve i premier Francji Manuel Valls. Niektóre źródła twierdzą, że w okolicach stadionu doszło do ataku samobójczego.
Z kolei w hali koncertowej Bataclan napastnicy wzięli zakładników. Siły specjalne już zakończyły akcję w hali, jak podaje policja, zabito trzech terrorystów. Wewnątrz jednak znaleziono ponad sto ciał zamordowanych zakładników. Świadkowie twierdzili, że terroryści przed atakiem wznosił okrzyki "Allahu akbar", a następnie zaczęli strzelać w kierunku ludzi.
Francuskie media donosiły też, że do strzelaniny doszło także w centrum handlowym w Les Halles.
Paryska prokuratura podaje, że zabitych zostało pięciu napastników.
Lotniska we Francji, mimo ogłoszenia stanu wyjątkowego, są otwarte. Utrzymywane są też połączenia kolejowe - informuje MSZ w Paryżu.
- Port lotnicze kontynuują pracę. Rejsy lotnicze i usługi kolejowe są realizowane - stwierdza w oświadczeniu francuski MSZ.