Lotnisko Zaventem, na którym doszło do pierwszych wybuchów, ewakuowano i odwołano wszystkie połączenia. - Nie przyjeżdżajcie na lotnisko - lotnisko jest ewakuowane. Unikajcie okolic lotniska. Loty zostały odwołane - poinformowało kierownictwo portu lotniczego Zaventem, który obsługuje rocznie około 23 mln pasażerów.
Drogi dojazdowe zostały zablokowane dla normalnego ruchu. Nie kursuje metro, wstrzymano także ruch autobusów i tramwajów, zamknięto główne stacje kolejowe. Rządowy sztab kryzysowy wydał komunikat do mieszkańców, by zostali w domach albo w pracy i nie wychodzili na zewnątrz.
Alarm terrorystyczny podniesiony do maksimum
Komisja Europejska nakazała pracownikom nie wychodzić z budynków. Ochrona głównego budynku KE nie została jednak wyraźnie wzmocniona. Poza dwoma żołnierzami z długą bronią, którzy są na miejscu od miesięcy, we wtorek rano pojawił się jeden radiowóz policji. W Parlamencie Europejskim zdecydowano się zamknąć niektóre wejścia.
Stacja Maelbeek, gdzie doszło do eksplozji, położona jest 350 metrów od budynku Berlaymont, w którym urzędują wszyscy komisarze.
Okoliczne kawiarnie i restauracje są zamknięte. - Boję się. To, co się dzieje, to szaleństwo - powiedziała PAP sprzedawczyni w sklepie w zamykanym właśnie punkcie ze zdrową żywnością tuż przy siedzibie KE.
Na ulicach można spotkać płaczących obejmujących się ludzi. Policja nie dopuszcza jednak nikogo poza służbami ratunkowymi w bezpośrednie sąsiedztwo feralnej stacji metra.
Wzmożoną aktywność policji da się zauważyć też w innej części miasta, gdzie swoją siedzibę ma nadawca radiowo-telewizyjny RTBF. Świadkowie relacjonują PAP, że do kompleksu tuż po godzinie 10 przyjechało kilka radiowozów.
Najpierw lotnisko, potem metro
Na lotnisku do eksplozji doszło około godz. 8 rano. Świadkowie mówią o podwójnym wybuchu, w którym - jak potwierdziła prokuratura - zginęło 13 osób, a co najmniej 35 zostało rannych. Nadawca VRT podał, że był to zamach samobójczy.
Po godzinie 10 poinformowano o incydencie na stacji Maelbeek w pobliżu instytucji Unii Europejskiej. Ze stacji wydobywał się dym. Nieco później potwierdzono, że w metrze także doszło do wybuchu. Media podały, że zginęło 10 osób, jednak oficjalnego potwierdzenia tych doniesień na razie nie ma. Informowano także o wybuchu na stacji metra Schuman w centrum dzielnicy instytucji unijnych.
Komentatorzy nie mają wątpliwości, że wydarzenia w Brukseli to skoordynowane ataki terrorystyczne. Doszło do nich kilka dni po obławie na domniemanego koordynatora ubiegłorocznych zamachów w Paryżu Salaha Abdeslama, który został pojmany w piątek w brukselskiej dzielnicy Molenbeek.