Dlaczego Wielka Brytania w ogóle głosuje nad obecnością w Unii Europejskiej?
Referendum na temat dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej to efekt obietnicy złożonej w 2013 r. przez premiera Davida Camerona. Zapowiedział on, że jeśli jego Partia Konserwatywna pozostanie u władzy po wyborach w 2015 r., najpóźniej do końca 2017 r. zostanie przeprowadzone referendum w tej sprawie. Ta obietnica miała być sposobem na uśmierzenie niezadowolenia z jego osoby wśród części eurosceptycznych posłów z jego własnej partii, a także sposobem na zatrzymanie odpływu wyborców do Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która od dawna postulowała wyjście z UE. Po zwycięstwie konserwatystów w wyborach Cameron nie miał innego wyjścia, jak rozpisać referendum.
Kiedy odbędzie się referendum, kto może w nim głosować i kiedy będą wyniki?
Cameron, obawiając się, że nastroje wśród Brytyjczyków są coraz bardziej niechętnie Unii, zdecydował się nie czekać do 2017 r. Referendum odbędzie się w czwartek 23 czerwca, a lokale wyborcze otwarte będą od godziny 7 do 22 brytyjskiego czasu. Do głosowania uprawnieni są rezydenci Zjednoczonego Królestwa, którzy mają obywatelstwo brytyjskie, irlandzkie, maltańskie, cypryjskie bądź któregoś z państw Commonwealthu, a także rezydenci Gibraltaru z obywatelstwem brytyjskim lub państw Commonwealthu. Do głosowania uprawnieni są też obywatele brytyjscy, którzy mieszkają za granicą nie dłużej niż od 15 lat. Wszyscy, którzy chcą wziąć udział w referendum, muszą się najpierw zarejestrować w spisie wyborców. Prawa głosu nie mają mieszkający w Wielkiej Brytanii obywatele innych państw UE poza wyżej wymienionymi. Polacy więc nie mogą głosować. Sondaże exit-polls zostaną podane po zakończeniu głosowania, a wyniki zostaną ogłoszone w piątek 24 czerwca.
Kto jest za pozostaniem w Unii, a kto za wyjściem?
Rządząca Partia Konserwatywna nie zajęła oficjalnego stanowiska i jej członkowie mogą się angażować w kampanię zgodnie ze swoimi przekonaniami. Dotyczy to także ministrów z rządu, z których większość jest za pozostaniem w UE, ale pięcioro - za wyjściem. Spośród głównych ogólnokrajowych ugrupowań Brexit popiera tylko Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP). Za wyjściem jest także północnoirlandzka Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP). Pozostałe partie, czyli laburzyści, Liberalni Demokraci, Zieloni, Szkocka Partia Narodowa (SNP), walijska Plaid Cymru i północnoirlandzkie: Sinn Fein, UUP i SDLP są za pozostaniem w Unii, choć niektórzy posłowie laburzystowscy też opowiadają się za Brexitem.
Co mówią badania opinii publicznej?
O ile w zeszłym roku w niemal wszystkich sondażach wygrywali zwolennicy pozostania w Unii, to w tym roku poparcie zaczęło się wyrównywać. Złożyło się na to kilka czynników - rozczarowanie Brytyjczyków wynegocjowanymi przez Davida Camerona nowymi warunkami członkostwa, jeśli Wielka Brytania zostałaby w Unii, a także kryzys migracyjny w Europie, który choć nie ma bezpośredniego przełożenia na Wielką Brytanię, pokazał nieefektywność działań Brukseli. Obecnie różnica między zwolennikami i przeciwnikami Brexitu w większości sondaży mieści się w granicach błędu statystycznego, zatem wynik jest trudny do przewidzenia. Na dodatek po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych, gdy żaden z ośrodków nie przewidział, że konserwatyści zdobędą bezwzględną większość, zaufanie do wiarygodności sondaży jest niewielkie.
Jak będzie wyglądała procedura wyjścia, jeśli zwyciężą zwolennicy Brexitu?
Żadne państwo jeszcze nie wystąpiło z Unii Europejskiej, a dopiero w traktacie lizbońskim pojawił się zapis dopuszczający taką procedurę, więc wiele rzeczy okaże się dopiero w praktyce. Nie znaczy to jednak, że już nazajutrz po ogłoszeniu wyników wszystko się zmieni. Zgodnie z art. 50 traktatu lizbońskiego państwo, które podjęło decyzję o wyjściu, informuje o tym Radę Europejską, a ta w imieniu Unii prowadzi z nim negocjacje na temat warunków wyjścia i przyszłych stosunków. Traktaty unijne przestaną mieć zastosowanie w stosunku do danego państwa dopiero w momencie zawarcia umowy z UE o wystąpieniu lub w dwa lata po notyfikowaniu zamiaru wystąpienia, choć ten okres może zostać wydłużony. Realnie Wielka Brytania przestałaby być członkiem Unii najwcześniej koło roku 2018 lub 2019, choć możliwe jest, że te negocjacje potrwają dłużej.
Co dla UE oznaczałoby wystąpienie Wielkiej Brytanii?
Wielka Brytania jest drugą co do wielkości gospodarką w Unii Europejskiej (wytwarza 17,5 proc. jej PKB), trzecim państwem członkowskim pod względem liczby ludności (mieszka tam 12,5 proc. populacji UE), trzecim co do wielkości płatnikiem do unijnego budżetu, jednym z dwóch członków UE dysponujących własną bronią jądrowa oraz mających stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, więc w oczywisty sposób w przypadku Brexitu Unia trochę straci na znaczeniu. Jeszcze poważniejszą konsekwencją jest jednak to, że byłby to precedens, który może doprowadzić do togo, że kolejne kraje wyjdą z Unii lub że całkowicie się ona rozpadnie. O podobnym referendum we Francji mówi Front Narodowy, antyunijne partie zyskują na znaczeniu w Holandii, nad dalszym członkostwem mogą się zastanowić Czechy i Węgry.
Co Brexit oznaczałby dla Wielkiej Brytanii?
Gospodarcze skutki Brexitu trudne jednoznacznie oszacować, bo obie strony przytaczają własne analizy dowodzące bądź że brytyjska gospodarka po wyjściu z Unii będzie się rozwijać wolniej, bądź odwrotnie – że uwolniona od unijnych regulacji przyspieszy (choć pierwszych analiz jest więcej). Wszystko jednak zależy od tego, jaki model relacji będzie obowiązywał między Londynem a Brukselą i jak szybko uda się to wynegocjować, a tego nie da się obecnie przewidzieć. Od strony politycznej można się spodziewać potężnego wstrząsu. David Cameron zapowiadał wprawdzie, że nawet jeśli zwyciężą zwolennicy Brexitu, to pozostanie na stanowisku i będzie negocjował jak najlepsze warunki wyjścia, ale ten scenariusz jest mało realny i bardziej prawdopodobna jest jego rezygnacja. Najpoważniejszym skutkiem może być jednak rozpad kraju. Ponieważ Szkoci zdecydowanie opowiadają się za pozostaniem w Unii, rządząca w Edynburgu Szkocka Partia Narodowa zapowiada, że w takiej sytuacji będzie się domagała nowego referendum niepodległościowego.
Jakie skutki Brexit miałby dla Polski?
Z polskiego punktu widzenia wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii jest zdecydowanie niekorzystne, bo mamy na wiele spraw bardziej zbliżone poglądy z Londynem niż Paryżem czy Berlinem. Londyn jest przeciwnikiem protekcjonizmu gospodarczego i nadmiernych regulacji w gospodarce, a w polityce międzynarodowej - za ścisłym sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi i utrzymaniem twardego kursu wobec Rosji. W jednym i drugim obszarze jest zatem ważną przeciwwagą dla Francji i Niemiec. Na dodatek w Wielkiej Brytanii mieszka ok. 800 tys. emigrantów z Polski, z których część – zwłaszcza tych nowo przybyłych – może stracić prawa do świadczeń socjalnych. Na ile i w jaki sposób ich to dotknie, nie jest jednak jeszcze wiadome.
A co będzie, jeśli Brytyjczycy zdecydują się pozostać w Unii?
Jeśli Brytyjczycy zagłosują za dalszym członkostwem, żadnej rewolucji nie będzie, choć nie jest też tak, że wszystko zostanie po staremu. Wejdą w życie wynegocjowane w lutym nowe warunki brytyjskiego członkostwa, choć tak naprawdę Londyn uzyskał mniej niż chciał. Wielka Brytania formalnie nie będzie zobowiązana do uczestnictwa w stale zacieśniającej się Unii, Komisja Europejska będzie musiała w większym stopniu brać pod uwagę interesy państw spoza strefy euro i Wielka Brytania będzie mogła zastosować imigracyjny „hamulec bezpieczeństwa”, czyli ograniczyć dostęp do pełnych świadczeń socjalnych dla nowych imigrantów z UE na okres czterech lat oraz dostosować wysokość zasiłków dla imigranckich dzieci, które zostały w swoim kraju, do tamtejszego poziomu życia.