W czwartek brytyjski Wysoki Trybunał (High Court) orzekł, iż skoro w 1972 roku to Parlament zadecydował o wejściu Zjednoczonego Królestwa w skład Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (późniejszej Unii Europejskiej), rząd nie może podjąć decyzji o wyjściu kraju z Unii bez zgody parlamentu, mimo że w czerwcowym referendum 51,8 proc. wyborców opowiedziało się za opuszczeniem Wspólnoty.
Rząd Theresy May zapowiedział już apelację w tej sprawie. Jednak "jeśli Sąd Najwyższy (...) podtrzyma wyrok, proces wyjścia (Wielkiej Brytanii z UE) może się bardzo skomplikować, opóźnić a nawet zostać zablokowany" - ocenia "NYT".
"Trudno sobie wyobrazić, że w kontekście wyniku referendum parlamentarzyści nie czuliby się zobligowani do wypełnienia decyzji Brytyjczyków, nawet jeśli czerwcowe głosowanie nie było prawnie wiążące" - zauważa redakcja gazety. W komentarzu podkreślono jednak, że "polityczne kalkulacje mogą się zmienić, a ustawodawcy, nie mogąc zablokować Brexitu, mogą domagać się możliwości kontroli strategii, w który negocjowane będzie wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty". Dziennik nie wyklucza, że w Zjednoczonym Królestwie zostaną rozpisane przedterminowe wybory parlamentarne.
Czwartkowy wyrok "to kolejne zawirowanie" w tej sprawie, "która głęboko podzieliła Brytyjczyków" - czytamy. Ale "NYT" zauważa również, że decyzja ta "dodała bardzo potrzebnej przejrzystości - demokratycznej i prawnej".
"Data referendum została wyznaczona w lutym przez (ówczesnego) premiera Davida Camerona, który liczył, że uciszy to zwolenników Brexitu w jego Partii Konserwatywnej. Ale głosowanie przekształciło się w żarliwy plebiscyt na temat globalizacji, trudności gospodarczych, migracji, tożsamości i innych problemów, które podburzyły obywateli nie tylko w Wielkiej Brytanii, lecz także w całej Europie i Stanach Zjednoczonych. Cameron przegrał głosowanie i stracił pracę" - komentuje "NYT".
Według dziennika w czasie kampanii referendalnej "zwolennicy Brexitu jak mantrę powtarzali, że Zjednoczone Królestwo oddało zbyt dużo władzy Brukseli oraz że brytyjski parlament musi +odzyskać kontrolę+ nad sprawami krajowymi". "Decyzja Trybunału wpisuje się w tę logikę - czytamy w "NYT". - Tylko parlament ma uprawnienia, by zmienić brytyjskie prawo, więc tylko on może zadecydować o wyjściu ze Wspólnoty".
"I choć będzie apelacja, wyrok Trybunału już uwypuklił to, co ukazują decyzja o Brexicie oraz ruchy populistyczne w Europie i Stanach Zjednoczonych: że wybierani w demokracjach przedstawicielskich urzędnicy uchylają się od odpowiedzialności za trudne decyzje, na ich własne ryzyko i na ryzyko ich krajów. Brytyjski Sąd Najwyższy może mieć inną interpretację w kwestii tego prawnego precedensu, ale wydźwięk tej politycznej lekcji się nie zmieni" - konkluduje "NYT".