Zdaniem eksperta z Instytutu Spraw Międzynarodowych w Pradze, sankcje gospodarcze działają. Ich celem nie było nigdy sparaliżowanie rosyjskiej gospodarki, nie spowodowałyby tego; (...) a spowolnienie naprawy gospodarki i uderzenie w określone strategiczne sektory, jak technologie wojskowe, ropa i gaz itd. - zaznaczył.
Ale - mimo wszystko - uważam, że polityka sankcyjna powinna zostać przebudowana, nie należy luzować gospodarczych sankcji sektorowych, ale spojrzeć ponownie na sankcje personalne. Jeśli prawdziwa opozycja wobec Putina ma wywodzić się z elit, musimy spowodować by rosyjskie elity poczuły ból jako rezultat polityki Putina - przekonuje prof. Mark Galeotti.
Moje doświadczenie wynikające z rozmów z ludźmi wewnątrz rosyjskiego systemu mówi, że to właśnie martwi elity. Bo jeśli jesteś bogatą, silną postacią w Rosji, sankcje w tej chwili w żaden sposób cię nie dotykają, nadal żyjesz na wysokim poziomie, nadal możesz wysyłać swoje dzieci na zagraniczne uczelnie, podróżować, korzystać z zachodnich systemów finansowych - ocenia ekspert. Dlatego, jak przekonuje, należy kierować sankcje w konkretne osoby z rosyjskiej elity, powodować, by sankcje uderzały w ludzi podejmujących decyzje.
W poniedziałek amerykańskie ministerstwo finansów i Departament Stanu ogłosiły wpisanie pięciu Rosjan na czarną listę osób, których aktywa w USA są zamrożone i które mają utrudniony dostęp do transakcji bankowych. Według amerykańskich władz wszyscy objęci sankcjami Rosjanie mają związek ze śmiercią w więzieniu w Moskwie w 2009 roku pracownika funduszu Hermitage Capital Management (HCM) Siergieja Magnitskiego.
Pod koniec ubiegłego roku prezydent Barack Obama podjął decyzję o wydaleniu z USA 35 Rosjan, których amerykańska administracja podejrzewa o działalność wywiadowczą pod przykrywką działalności dyplomatycznej, i nałożeniu sankcji m.in. na Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) i Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego (GRU).