- Jest absolutnie niezrozumiałe, na czym opierają się te kolejne wnioski polskich ekspertów. Podczas przeprowadzenia od razu po katastrofie ekspertyzy balistycznej i dotyczącej materiałów wybuchowych nie wykryto żadnych oznak wpływu materiałów wybuchowych na samolot - powiedziała rzeczniczka KŚ Swietłana Pietrenko.
Dodała, że od 2014 roku nie były przeprowadzane żadne dodatkowe oględziny wraku samolotu przez stronę polską, w tym przez członków nowej polskiej komisji. Jednocześnie Pietrenko oświadczyła, że zarówno eksperci rosyjscy, jak i polscy, jeszcze w 2011 roku doszli do jednoznacznego wniosku, że właśnie zderzenie z brzozą doprowadziło do tego, że samolot zaczął się rozpadać, przed zderzeniem z brzozą żadnego rozpadu samolotu nie było.
W środę rzeczniczka polskiej podkomisji Marta Palonek poinformowała, że podczas ostatniego posiedzenia 25 lipca uzgodniono stanowisko w kwestii czasu i pierwotnych przyczyn destrukcji lewego skrzydła Tu-154M. Według komunikatu podkomisja stwierdziła, że zniszczenie lewego skrzydła Tu-154M nie zostało zainicjowane zderzeniem z brzozą na działce Bodina. - Destrukcja skrzydła rozpoczęła się przed brzozą. Liczne zniszczenia lewego skrzydła samolotu Tu-154M noszą ślady wybuchu - napisano w komunikacie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Co ustaliła podkomisja?
Działająca przy MON podkomisja została powołana w lutym 2016 roku. 10 kwietnia br., w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej, podkomisja zaprezentowała film, w którym postawiła hipotezę, że przyczyną tragedii była seria eksplozji ładunków termobarycznych w kadłubie, centropłacie i skrzydłach samolotu, a "jeszcze przed przelotem nad słynną brzozą rozpoczęła się destrukcja lewego skrzydła, o czym świadczą odłamki leżące kilkadziesiąt metrów wcześniej".
W czerwcu podkomisja na zamkniętym posiedzeniu przedstawiła sejmowej komisji obrony swoje ustalenia. Miały one dotyczyć wyników eksperymentów pirotechnicznych, obrażeń termicznych u ofiar katastrofy oraz kwestii związanych z precyzyjnym sprowadzaniem samolotu na lotnisko w Smoleńsku.
PO uznała, że prezentacja nie zawierała żadnych dowodów na stawiane tezy, zwłaszcza hipotezy wybuchów na pokładzie. Szef MON Antoni Macierewicz zaznaczył, że posiedzenie komisji obrony nie służyło jakimkolwiek ustaleniom, lecz "przedstawieniu materiału dowodowego, który był punktem odniesienia dla prezentacji, jak miała miejsce 10 kwietnia" br., gdy podkomisja przedstawiła swoje ustalenia.
Z Moskwy Anna Wróbel