Nagrania z monitoringu i relacje świadków wskazują na to, że kierowca samochodu celowo wjechał w tłum ludzi. Mężczyzna został zatrzymany.
Agencja AP podała, że "biali nacjonaliści" zorganizowali wiec w proteście przeciwko planowanemu przez władze miejskie usunięciu pomnika generała Roberta E. Lee, dowódcy wojsk Konfederacji w czasie wojny secesyjnej (1861–1865). Demonstracja odbywała się pod hasłem: "Zjednoczyć prawicę".
Dwie godziny przed incydentem z samochodem doszło do gwałtownych starć między uczestnikami wiecu i kontrdemonstrantami, głównie lewicowymi aktywistami.
Według stacji CNN w starciach tych rannych zostało 15 osób. Gubernator stanu Wirginia Terry McAuliffe wprowadził w mieście stan wyjątkowy.
Zamieszki w Charlottesville ostro potępił prezydent Donald Trump. - W Ameryce nie ma miejsca na przemoc - powiedział Trump, przebywający na urlopie w Bedminster w stanie New Jersey. Trump obiecał "szybkie przywrócenie prawa i porządku" w mieście.