"Tusk zdemaskował absurdalny europejski pomysł" - pisze Sascha Lehnartz w piątek w "Die Welt". Jak podkreśla, przyczyną problemów nie są kraje Europy Wschodniej, lecz "nieskuteczny klucz podziału uchodźców". Fakt, że niemiecka kanclerz Angela Merkel zaprzecza Tuskowi, świadczy o jej utracie kontaktu z rzeczywistością - uważa komentator.
Jego zdaniem Donald Tusk, który jest przewodniczącym Rady Europejskiej, "powiedział na głos smutną prawdę". Wymyślony w 2015 roku klucz podziału jest "nieskuteczny i wysoce dezintegrujący" - podkreśla Lehnartz. Zastrzega, że winę za ten stan rzeczy nie ponoszą jedynie kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry), które "bronią się przed przyjęciem muzułmanów".
Winne są jego zdaniem także kraje takie jak Francja, których reprezentanci "mają godny zazdrości talent do zaklinania europejskich ideałów w okolicznościowych przemówieniach, lecz wykazują niezwykłą wstrzemięźliwość, gdy trzeba odciążyć sąsiadów w kwestii uchodźców".
Właściwym powodem fiaska relokacji nie jest brak solidarności w krajach UE, lecz zwykły fakt, że uchodźcy nie wykazują chęci do dzielenia się zgodnie z zaleceniami unijnej biurokracji - tłumaczy dziennikarz "Die Welt". "Jadą do krajów, o których marzą, lub siedzą w krajach, z których nie mogą się wydostać" - wyjaśnia. "Gdy kanclerz (Angela Merkel) odrzuca tezę Tuska za pomocą argumentu, że nie można dopuścić do selektywnej solidarności w UE, to tym samym mówi tylko, że nie może istnieć to, co jej zdaniem nie powinno istnieć, lecz mimo to istnieje" - czytamy w "Die Welt".
W podobnym duchu komentuje problem uchodźców "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Reinhard Veser ocenia, że "system kwot nie funkcjonuje". On także zaznacza, że wina leży nie tylko po stronie Węgrów, Polaków lub Czechów. "Inni robią to samo, tylko po cichu" - zauważa. Veser zgadza się z Tuskiem, że decyzja o relokacji podzieliła Unię Europejską. Zwraca uwagę, że przywódcy krajów środkowoeuropejskich - np. premier Węgier Viktor Orban czy premier Słowacji Robert Fico, którzy "rękami i nogami" bronią się przed realizacją decyzji o relokacji - mają szerokie poparcie swoich obywateli.
"Może uznać to za złe, ale do istoty demokracji należy wsłuchiwanie się w takie głosy" - pisze komentator. "Zamiast zarzucać Tuskowi że podkopuje europejską solidarność, należałoby uznać jego wypowiedzi za punkt wyjścia w dyskusji, która uwzględniłaby realia polityki migracyjnej" - konkluduje Veser w "FAZ".
Nieco inne stanowisko prezentuje "Sueddeutsche Zeitung". Thomas Kirchner przyznaje, że z praktycznego punktu widzenia system kwot nie przyczynił się do rozwiązania kryzysu uchodźczego, a znacznie większe znaczenie miało zamknięcie szlaku bałkańskiego oraz umowa UE z Turcją. "Polityka relokacji nie była jednak zbyteczna" - zastrzega Kirchner, wskazując na jej efekt "polityczno-psychologiczny".
Kraje przyjmujące uchodźców, takie jak Niemcy, słusznie domagały się od innych sygnału solidarności i przyjęcia przynajmniej niewielkiej części migrantów - uważa "SZ". Słusznie domagają się też, by ten aspekt został uwzględniony w reformie prawa azylowego. "Kraje takie jak Polska czy Węgry całkowicie odrzucają ten pomysł" - stwierdza Kirchner. "Ten konflikt jest bardzo głęboki, symbolizuje nowy podział Europy. UE, która zawsze znajdowała kompromis, dotarła w tym przypadku do granic swoich możliwości" - pisze Kirchner.
Propozycje szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, który zasugerował rezygnację z forsowania automatycznego rozdziału uchodźców, zostały mocno skrytykowane przez kilka państw członkowskich. Tusk wysłał w ubiegłym tygodniu notę do stolic unijnych, w której napisał, że wprowadzenie systemu kwotowania uchodźców okazało się nieskuteczne i podzieliło państwa członkowskie. "Kwestia obowiązkowych kwot okazała się wysoce dezintegrująca, a podejście to okazało się nieskuteczne" - napisał. Zapowiedział, że zaproponuje "dalsze działania", jeśli do czerwca 2018 roku nie będzie w tej sprawie rozwiązania.