Chociaż podczas helsińskiego szczytu padło niewiele konkretów, to jeden szczególnie ucieszył przedstawicieli rządu w Jerozolimie. Chodzi o gwarancje bezpieczeństwa dla Izraela złożone przez obu prezydentów w związku z konfliktem w Syrii.
Na czym miałby polegać układ? – My nie atakujemy Asada, a wy wyrzucacie Irańczyków – powiedział w ubiegłą środę premier Benjamin Netanjahu Władimirowi Putinowi według źródła cytowanego przez Reutersa. Jeśli nie z Syrii w ogóle, to przynajmniej na 80 km od okupowanych przez Izrael Wzgórz Golan. „Układ Rosja–Izrael jest prosty. Izrael chce ochrony swoich interesów militarnych. Demokratyzacja Syrii poczeka” – pisze komentatorka dziennika „Ha-Arec” Noa Landau. Netanjahu jako jeden z niewielu polityków nie krył zadowolenia z rezultatów szczytu w fińskiej stolicy. Chwalił też Amerykanów, że podczas przygotowań do spotkania Donalda Trumpa z Putinem wykazali się wobec Izraela „pełną przejrzystością działań”.
Jerozolima bacznie obserwuje rozwój wydarzeń w Syrii. Jak mówił Netanjahu, obaw Izraelczyków nie wzbudza już to, że wojnę wygrywa prezydent Baszar al-Asad. – Nie mamy problemu z reżimem Al-Asadów. Przez 40 lat na Wzgórzach Golan nie został oddany ani jeden strzał – przypominał niedawno izraelski lider. Przygotowaniem do ostatecznego zwycięstwa Al-Asada może być oferta dla antyasadowskich Białych Kasków, dla których – jak spekukują media – może zostać przygotowany korytarz ewakuacyjny do Izraela lub Jordanii. Izraelczyków niepokoją za to stacjonujące w Syrii siły irańskie i sprzymierzone z nimi szyickie bojówki. Tymczasem pomoc Iranu, który niejednokrotnie zapowiadał, że zmiecie państwo żydowskie z powierzchni ziemi, była kluczowa dla utrzymania się Al-Asada.
Reklama
Premier Izraela przeprowadził w ciągu poprzedzającego szczyt w Helsinkach tygodnia ofensywę dyplomatyczną, której celem było umieszczenie bezpieczeństwa Izraela wśród poruszanych tematów. W ubiegłą środę Netanjahu spotkał się z Putinem podczas „prywatnej wizyty” na meczu Anglia – Chorwacja, a potem przyznał, że wizyta miała związek ze „zbliżającym się szczytem z Trumpem”. W sobotę zaś szef rządu odbył rozmowę telefoniczną z przywódcą USA „o Syrii i Iranie”. – Obaj rozmawialiśmy z Netanjahu. Oni chcieliby coś zrobić w sprawie Syrii, zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo Izraela. W tej sprawie chcielibyśmy współpracować, by pomóc Izraelowi – opisywał Trump efekty poniedziałkowego spotkania z Putinem.
Spotkanie Netanjahu z Putinem mogło być niespodziewane, ale premier Izraela dość często spotyka się z rosyjskim prezydentem. W ciągu ostatnich trzech lat odbyli dziewięć spotkań, z czego trzy w tym roku. Kreml odpowiadał przychylnie na część postulatów Jerozolimy, jak wtedy gdy Rosjanie rozważali sprzedaż Syryjczykom zaawansowanych zestawów do obrony przeciwlotniczej S-300, ale wycofali się z pomysłu po interwencji izraelskiego premiera.
Iran wspiera Al-Asada nie tylko finansowo. Zmobilizował też bojówki Hezbollahu, a nawet wysłał do Syrii jednostki elitarnej Gwardii Rewolucyjnej. Teheran czerpie z tej pomocy profity, przejmując syryjskie instalacje wojskowe. Irańczycy traktują ten kraj jak swój folwark. Umieścili swoich ludzi w ochronie Al-Asada, pozbyli się również niesprzyjającego im szefa syryjskiego wywiadu. To budzi obawy w Izraelu, który postanowił zademonstrować, że nie będzie się temu bezradnie przyglądał. To właśnie na irańską bazę w Syrii Jerozolima przypuściła niedawno atak z powietrza. Izraelczycy uważają, że tylko Kreml może wpłynąć na Irańczyków. A i samym Rosjanom zależy na dobrych relacjach z Izraelem.
Celem Rosji w Syrii jest utrzymanie przy władzy Al-Asada. Mocno w to zainwestowali. A kto może pozbawić Al-Asada władzy i z łatwością pokonać wojska reżimu? Tylko Izrael – tłumaczył dziennikowi „Jerusalem Post” pragnący zachować anonimowość izraelski dyplomata. Jak uważa Cwi Magen, były ambasador Izraela w Rosji i na Ukrainie, kraj ten jest potrzebny Kremlowi jeszcze w innym celu. Zgodnie z jego teorią, którą przedstawił w rozmowie z „Jerusalem Post”, tylko Jerozolima może pomóc Moskwie w wywarciu na Teheran wystarczająco silnej presji, aby Irańczycy ostatecznie się wycofali z Syrii. Jak pisze „Kommiersant” z powołaniem na rosyjskich dyplomatów, Irańczycy nie chcą bowiem o tym słyszeć.
Dlaczego Rosjanie mogliby chcieć wyjścia Iranu z Syrii, skoro oba kraje są sojusznikami Al-Asada? Zdaniem Cwi Magena miałoby się to odbyć w ramach transakcji wymiennej: w zamian za gwarancję, że Teheran się wycofa, Kreml mógłby zażądać zniesienia sankcji nałożonych na Rosję. A jak dodawał w rozmowie z radiem Aruc Szewa Micha’el Oren, wiceminister w kancelarii Netanjahu i były ambasador w Waszyngtonie, „Rosja, USA i Izrael mają wspólny interes w tym, by ostatecznie usunąć irańskie siły z Syrii”.
Teheran jest powszechnie postrzegany jako sojusznik Rosji, ale to uproszczenie. Moskwa wspiera Iran retorycznie i dyplomatycznie, potępiając Amerykanów za niedawne wycofanie się z układu atomowego z Teheranem. W praktyce Kremlowi może zależeć na konflikcie Iranu z USA, bo izolacja tego pierwszego oznacza otwarte drzwi i brak zachodniej konkurencji dla rosyjskich koncernów inwestujących w tym kraju. O tym, że już teraz Rosjanie zastępują wycofujące się firmy z Zachodu, wspominał w niedawnej rozmowie z teherańską agencją Tasnim Ali Akbar Welajati, doradca najwyższego przywódcy Iranu Alego Chameneiego.
Także w boju o wpływy w Damaszku ajatollahowie na dłuższą metę są konkurentem Kremla. O tym, że Iran zdaje sobie sprawę, iż mocarstwa próbują go rozegrać, może świadczyć również to, że Welajati pilnie pojechał do Moskwy dzień po wizycie Netanjahu. Oraz ataki na „satanistyczny, antypalestyński spisek USA i Izraela” i „sfabrykowany reżim syjonistów”, które zamieszczał Chamenei na Twitterze w dzień szczytu w Helsinkach.