Głównym sponsorem kampanii Leave.EU - w ramach której agitację przed referendum w sprawie Brexitu prowadził m.in. ówczesny lider eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage - był kontrowersyjny miliarder z branży ubezpieczeniowej Aaron Banks.

Reklama

W kwietniu 2016 r. - na dwa miesiące przed referendum - Leave.UE przegrało rywalizację o uznanie go przez Electoral Commission (EC) za główny ruch reprezentujący zwolenników Brexitu. Mimo to organizacja była aktywna w trakcie przedreferendalnej kampanii, posługując się agresywnymi, antyunijnymi komunikatami, dotyczącymi w szczególności europejskiego establishmentu politycznego i kwestii imigracyjnych.

Na początku listopada 2017 r. EC poinformowała o wszczęciu śledztwa dotyczącego finansowania organizacji Better for the Country i podległej jej kampanii Leave.EU, sugerując możliwe błędy w sprawozdaniach finansowych dotyczących ich działalności wokół referendum, a także rzeczywistego źródła pieniędzy przekazanych przez Banksa na rzecz obu podmiotów.

Łącznie w laach 2015 i 2016 na konta Better for the Country i Leave.EU trafiło 8 mln funtów, które oficjalnie zostały przekazane przez podmioty powiązane z Banksem. To największa dotacja na cele polityczne w historii Wielkiej Brytanii. EC miała wątpliwości co do sposobu przekazania tych środków i jego zgodności z przepisami wyborczymi, które wykluczają datki od osób i firm zarejestrowanych poza granicami kraju.

W pierwszej połowie tego roku "The Guardian" opisał powiązania Banksa i innych osób związanych z Leave.EU z Rosją. Dziennik opisał m.in. jego spotkania z ambasadorem Rosji w Wielkiej Brytanii Aleksandrem Jakowienką oraz rozmowy o możliwych inwestycjach w rosyjskie kopalnie złota i diamentów. Biznesmen potwierdził, że doszło do rozmów między stronami, ale stanowczo odrzucił zarzuty, jakoby w jakikolwiek sposób współpracował z rosyjskimi władzami.

Swoje wątpliwości wyraziła także parlamentarna komisja ds. cyfryzacji, mediów, kultury i sportu, która we wstępnym raporcie podkreśliła, że "jest niejasne, skąd (Banks) uzyskał te pieniądze", a jego tłumaczenia "nie upewniły nas, że jego wpłaty nie pochodziły ze źródeł poza granicami Wielkiej Brytanii".

W maju Leave.EU zostało ukarane karą finansową w wysokości 70 tys. funtów za błędy w jej rozliczeniach finansowych.

Reklama

W czwartek EC poinformowała też, że po szczegółowej analizie przedstawionych dokumentów postanowiła przekazać akta sprawy do dalszego zbadania Narodowej Agencji ds. Zwalczania Przestępczości (NCA), która wszczęła postępowanie karne w tej sprawie.

W oświadczeniu dla mediów zaznaczono, że EC ma "uzasadnione podejrzenia, że Banks nie był prawdziwym źródłem" finansowania, a organizacja korzystała ze wsparcia niedozwolonego podmiotu, zarejestrowanego na będącej rajem podatkowym Wyspie Man.

Jak dodano, Banks, jego bliska współpracowniczka Elizabeth Bilney oraz inne osoby powiązane z badanymi organizacjami "ukryli prawdziwe szczegóły tych transakcji finansowych" i w efekcie "mogli popełnić szereg przestępstw kryminalnych".

"Ze względu na podejrzenia dotyczące wielu przestępstw, z których niektóre wykraczają poza kompetencje Komisji, sprawę oraz zgromadzone materiały przekazano NCA" - przekazała EC.

Pełnomocnik prawny EC i dyrektor ds. finansowania działań politycznych Bob Posner powiedział, że wstępne ustalenia są "znaczące, bo co najmniej 2,9 mln funtów z tych pieniędzy przeznaczono na wydatki i darowizny w trakcie regulowanego prawnie okresu referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE".

- Objęte śledztwem transakcje finansowe dotyczą firm zarejestrowanych na Gibraltarze i Wyspie Man. Te jurysdykcje pozostają poza zasięgiem komisji wyborczej, jeśli chodzi o możliwość pozyskania informacji na użytek śledztwa kryminalnego - tłumaczył.

W krótkim komunikacie NCA potwierdziła, że śledztwo "dotyczy podejrzeń w sprawie popełnienia wykroczeń wyborczych, a także innych powiązanych przestępstw".

Banks wyraził zadowolenie z tej decyzji oraz powiedział, że "jest pewien, iż pełne i uczciwe śledztwo zakończy wreszcie te absurdalne oskarżenia wobec mnie i moich współpracowników".

- Nie ma żadnego dowodu na jakiekolwiek nieprawidłowości ze strony firm, których jestem właścicielem. Płacę podatki w Wielkiej Brytanii i nigdy nie otrzymałem darowizn z zagranicy - tłumaczył. Zapewnił, że nigdy nie otrzymał rosyjskich pieniędzy, i ocenił, że decyzja EC zapadła "pod silnymi naciskami politycznymi ze strony przeciwników Brexitu".

Rzecznik prasowy Leave.EU Andy Wigmore powiedział, że rozszerzenie śledztwa było spodziewane, i wyraził nadzieję, że "nareszcie zamknie ono temat szalonych oskarżeń wobec nas". - Nie jesteśmy zaniepokojeni - zapewnił.