Holenderska Generalna Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (AIVD) w swoim raporcie opublikowanym w poniedziałek podkreśla, że zagrożenie dotyczy nie tylko Państwa Islamskiego (IS), ale również Al-Kaidy i innych grup dżihadystycznych. O raporcie obszernie informują we wtorek kurdyjskie media w Iraku.
AIVD przypomina w raporcie, że Turcja od samego początku kurdyjskiego konfliktu była "trampoliną dla bezprecedensowej liczby zagranicznych ochotników jadących do Syrii z całego świata".
Holenderski wywiad podkreśla też, że tureckie interesy nie zawsze są zgodne z priorytetami Europy w zakresie przeciwdziałania terroryzmowi. Wyrazem tego jest fakt, że priorytetem Turcji jest zwalczanie kurdyjskiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), natomiast nie podejmuje ona działań przeciwko IS i Al-Kaidzie. "W rezultacie obie organizacje mają dość przestrzeni witalnej i swobody poruszania się w Turcji, by utrzymać swoją aktywność" - ostrzega AIVD.
Telewizja Kurdistan24 przytacza w tym kontekście opinię profesora Ahmeta S. Yayla z Wydziału Bezpieczeństwa Wewnętrznego amerykańskiego Uniwersytetu DeSales, który zwraca uwagę na dysproporcję między ilością członków PKK i IS w tureckich więzieniach. Według danych przez niego podanych znajduje się tam 10 tys. osób związanych z PKK i tylko 1350 terrorystów IS.
Yayla, który w latach 2010-2013 był szefem wydziału antyterrorystycznego tureckiej policji w Sanliurfie, dodał, że salaficko-dżihadystyczny terroryzm od początku arabskiej wiosny w 2011 r. nie był traktowany przez ówczesnego premiera, a obecnie prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, jako pierwszoplanowe zagrożenie. Według Yayla Turcja nie prowadziła też żadnych operacji przeciwko Al-Kaidzie i grupom z nią związanym od 2014 roku, a obecnie traktowana jest przez tureckie służby specjalne jako przyjaciel.