Zmiana prawa w Austrii wpływa na sytuację finansową rodzin pochodzących z państw, które przystąpiły do UE po 2004 r., w tym Polski. Według nowych przepisów przy ustalaniu wysokości świadczeń rodzinnych pod uwagę brane są koszty życia w kraju, z którego pochodzi pracownik. Im biedniejsze państwo, tym niższe zasiłki.
Według Ministerstwa Finansów, jak podał austriacki dziennik "Die Presse", problem dotyka 120 tys. dzieci. Najwięcej, bo niemal 40 tys., mieszka na terenie sąsiadujących z Austrią Węgier. Kolejne 27 tys. dzieci to Słowacy. Pochodzące z tych dwóch krajów kobiety często pracują w austriackich miastach jako pielęgniarki lub sprzątaczki. W przerwach między dyżurami mogą łatwo wrócić do rodzinnych domów. Nie podejmują więc decyzji o przeprowadzce do kraju, w którym pracują i płacą podatki. Problem dotyka jednak także wielu naszych rodaków. Zmniejszone zasiłki objęły 16 tys. polskich dzieci.
Kwota, którą polski rodzic od 1 stycznia otrzymuje na dziecko, jest mniejsza o niemal połowę. Jeszcze w ubiegłym roku mógł liczyć na miesięczny zasiłek w wysokości 105–152 euro w zależności od wieku dziecka. Obecnie suma oscyluje między 57 a 83 euro. Rocznie polska rodzina z dwójką dzieci otrzyma więc o ponad 1000 euro mniej. Wysokość zasiłków nie zmieni się, jeżeli dzieci żyją wraz z rodzicami na terenie Austrii. Są jednak także rodziny, które na zmianach zyskują. Dotyczy to dzieci pochodzących z bogatych państw zachodnich, jak Szwajcaria, Francja lub Szwecja. Tam koszty życia są większe niż w Austrii. W skali całego budżetu nie będą to jednak znaczące kwoty. Jak podaje Ministerstwo Finansów, dopłaty dotyczą tylko 400 przypadków.
Pomysł indeksacji zasiłków znajdował się już w zapowiedziach wyborczych konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej, która od grudnia 2017 r. współrządzi z populistyczną Wolnościową Partią Austrii. Posunięcie ma doprowadzić do obniżenia o połowę kwoty 273 mln euro, które w 2016 r. przeznaczono z budżetu państwa na dzieci obcokrajowców mieszkających poza granicami Austrii. Jeszcze w trakcie ubiegłorocznych prac nad ustawą przedstawiciele państw Grupy Wyszehradzkiej przygotowali pismo do Komisji Europejskiej, w którym alarmowali, że nowe prawo jest niezgodne z unijnymi przepisami.
Reklama
Po ich analizie Marianne Thyssen, europejska komisarz ds. zatrudnienia, spraw społecznych, umiejętności i mobilności pracowników, potwierdziła linię Wyszehradu. „W UE nie ma pracowników drugiej kategorii. Jeśli pracownicy przyjezdni płacą takie same składki na ubezpieczenie społeczne co pracownicy lokalni, powinni otrzymywać takie same świadczenia także wtedy, gdy ich dzieci mieszkają za granicą” – czytamy w liście Thyssen, który 24 stycznia został wysłany do Wiednia. Pismo jest jednocześnie wezwaniem do usunięcia uchybienia przez kraj członkowski. To procedura, która może doprowadzić do skierowania sprawy przed Trybunał Sprawiedliwości UE i nałożenia na Austrię sankcji finansowych.
Juliane Bogner-Strauß, austriacka minister ds. kobiet, rodziny i młodzieży, w debacie na temat indeksacji odpiera zarzuty Brukseli i powołuje się na przypadek brytyjski. W czasach negocjacji z Londynem przed referendum na temat wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty Komisja zgodziła się na czasowe ograniczenie zasiłków dla obcokrajowców z UE. Choć temat przepadł wraz z decyzją o brexicie, to powraca jako argument w ustach austriackich polityków. – To dla mnie kwestia sprawiedliwości. To, na co pozwolono dużemu krajowi UE, powinno mieć również zastosowanie w przypadku Austrii – komentowała Bogner-Strauß krytykę Komisji.
Austriacka minister przekonywała także, że za rozwiązaniami wprowadzonymi w Austrii opowiada się więcej państw UE, choć wymieniła tylko Irlandię i Holandię. W ubiegłych latach takie rozwiązanie sondowali także przedstawiciele rządów Danii i Niemiec. Za Odrą niemal połowę z 252 tys. dzieci, które mieszkają poza granicami Niemiec i otrzymują zasiłki, stanowią obywatele Polski. Dotychczas klarowne stanowisko Komisji Europejskiej powstrzymywało jednak rządy tych państw przed zmianą przepisów.
Austria ma dwa miesiące, aby przygotować odpowiedź na stawiane przez Komisję zarzuty. O tym, kto ma rację, zadecyduje Trybunał Sprawiedliwości - mówiła jednak minister Bogner-Strauß, co sugeruje, że Austria zamierza obrać wobec Komisji Europejskiej konfrontacyjny kurs. To może przysporzyć rządzącym partiom głosów w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ewentualna decyzja TSUE zapadnie dopiero po wyborach i już przy nowym składzie Komisji Europejskiej.