Przegłosowanie jakiejkolwiek opcji w środowym orientacyjnym głosowaniu nie będzie wiążące prawnie dla rządu May, ale będzie stanowić instrukcję polityczną ze strony Izby Gmin.

Parlamentarzyści będą mieli okazję wyrazić swoją opinię na temat ośmiu z 16 pierwotnie zgłoszonych propozycji.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Bercow wybrał następujące propozycje: przeprowadzenie bezumownego brexitu w terminie 12 kwietnia; członkostwo we wspólnym rynku i unii celnej UE lub jedynie we wspólnym rynku bez unii celnej UE; pozostanie jedynie w unii celnej UE; przyjęcie alternatywnego planu opozycyjnej Partii Pracy; całkowite wycofanie się z procesu wyjścia z UE, jeśli do dnia poprzedzającego termin brexitu nie zostanie przegłosowany alternatywny plan; organizacja referendum ratyfikacyjnego dla ostatecznej decyzji ws. brexitu (niezależnie od tego, jaka to będzie decyzja) oraz próba wynegocjowania okresu przejściowego nawet w razie odrzucenia umowy wyjścia z UE.

Parlamentarzyści mają po 26 minut na przedyskutowanie każdej z tych opcji. Głosowanie rozpocznie się około godz. 19 (20 w Polsce), a wyniki odczyta spiker około godz. 21 (22 w Polsce).

Posłowie będą głosowali inaczej niż zazwyczaj, kiedy wychodzą odpowiednimi drzwiami w zależności od tego, czy głosują za, czy przeciw danej propozycji. Środowe głosowania będą przeprowadzone przy użyciu zielonych kartek papieru, na których wypisane będą wszystkie dostępne opcje; przy każdej posłowie będą zaznaczali "tak" lub "nie", co daje im możliwość poparcia więcej niż jednej opcji.

Eksperci spodziewają się, że najwyższe poparcie otrzymają propozycje tzw. miękkiego brexitu, w tym np. pozostania w unii celnej, lub organizacji referendum ratyfikacyjnego.

Niewykluczone jednak, że seria głosowań pokaże, że żaden z alternatywnych scenariuszy nie może liczyć na większość w parlamencie, co pogłębi trwający kryzys polityczny związany z dwukrotnym odrzuceniem przez posłów rządowego projektu umowy wyjścia z UE.

Przeprowadzenie serii orientacyjnych głosowań mogłoby potencjalnie pozwolić premier na zwiększenie presji na eurosceptyczne skrzydło jej Partii Konserwatywnej i wspierającą rząd północnoirlandzką Demokratyczną Partię Unionistyczną (DUP), które dotychczas odmawiały zagłosowania za rządowym projektem porozumienia z UE.

Reklama

Downing Street liczy na to, że w obliczu rosnącego ryzyka złagodzenia kursu wobec Brukseli lub wręcz odwrócenia decyzji o opuszczeniu Wspólnoty - w przypadku wysokiego poparcia dla takich opcji - krytyczni posłowie w ostatniej chwili przed zbliżającym się piątkowym terminem udzielą poparcia rządowej umowie wyjścia z UE.

Zgodnie z konkluzjami ubiegłotygodniowej Rady Europejskiej brytyjski rząd ma czas do piątku, 29 marca, aby przyjąć proponowaną umowę z UE i opuścić Wspólnotę na zapisanych w niej warunkach w nowym terminie 22 maja br.

Brytyjskie media spekulowały, że premier May może zdecydować się na poddanie projektu porozumienia pod kolejne, trzecie głosowanie w czwartek lub piątek, maksymalnie zwiększając presję na dotychczasowych krytyków tego rozwiązania. Umowa została dwukrotnie odrzucona znaczną większością głosów: 230 w styczniu i 149 w marcu br.

W ostatnich dniach coraz więcej posłów sugerowało jednak, że są gotowi warunkowo poprzeć proponowany dokument w obawie przed próbą przegłosowania przez parlament planów zmiękczenia brexitu lub wręcz jego odwołania. Wśród tych, którzy publicznie poinformowali o zmianie zdania w tej sprawie, znalazł się m.in. jeden z najostrzejszych krytyków premier May, ekscentryczny eurosceptyk Jacob Rees-Mogg.

W razie nieprzyjęcia proponowanej umowy do końca tygodnia Wielka Brytania będzie miała czas do 12 kwietnia, by zdecydować się albo na brexit bez umowy, albo na przedłużenie swego członkostwa w UE i znalezienie wyjścia z impasu politycznego, na przykład przez drugie referendum lub zmianę proponowanego modelu relacji z UE (np. przez pozostanie we wspólnym rynku lub w unii celnej).