Oskarżony, z którym autor rozmawiał w areszcie w Równem, Oleg Smorodinow, nie jest rosyjskim agentem, ma przeszłość kryminalną, a – jak przyznaje – zabijać zgodził się dla korzyści materialnych, a wobec znajomych wręcz chwalił się nawet, że jest szpiegiem. Z opublikowanego w niedzielę obszernego artykułu Schwirtza wynika, że miał listę z nazwiskami sześciu Ukraińców. Zdążył zabić jednego – Iwana Mamczura w 2016 roku. Wyjechał potem do Rosji, ale wrócił na Ukrainę, na urodziny swojej byłej przyjaciółki. Ta zawiadomiła policję i Smorodinowa aresztowano.

Reklama

Autor zwraca uwagę na przyjęcie w 2006 roku w Rosji prawa, zezwalającego na dokonywanie za granicą zamachów na tych, których Moskwa uzna za "ekstremistów". Wskazuje też, że dla ukraińskiego wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania zabójstwo Mamczura było częścią łańcucha zbrodni, których głównym celem jest destabilizacja kraj” – jak powiedział Schwirtzowi szef ukraińskiej policji Serhij Kniaziew.

Okazało się, że ludzie z listy Smorodinowa to ukraińscy wojskowi, którzy w 2008 roku byli w Gruzji. Schwirtz przypomina, że kilka lat przed tamtą trwającą zaledwie pięć dni wojną Ukraina potajemnie sprzedała Gruzji nowoczesną broń przeciwlotniczą. Broń ta została z powodzeniem użyta po stronie gruzińskiej w 2008 roku przeciwko rosyjskim samolotom. Rosjanie nie chcieli uwierzyć, że gruzińscy żołnierze potrafili obsługiwać ten skomplikowany system. Twierdzili, że musieli im pomagać żołnierze ukraińscy.

Autor podkreśla, że dla prezydenta Władimira Putina było to aktem zdrady. Rosyjski przywódca zapowiedział wtedy na konferencji prasowej, że jeśli potwierdzi się, iż broń obsługiwali specjaliści z Ukrainy, Rosja „skontaktuje się” z nimi.

Schwirtz dotarł do listy, którą w swoim komputerze miał Smorodinow. Pięciu z sześciu znajdujących się na niej mężczyzn nadal żyje. Przynajmniej na razie - jak powiedział Kniaziew. Autor ustalił w różnych źródłach, że wszyscy byli w 2008 roku w Gruzji; jeden z nich zapewniał, że nie uczestniczył wtedy w działaniach wojennych.

"NYT" podkreślił, że nie podaje nazwisk tych ludzi w obawie o ich bezpieczeństwo. Schwirtz uzyskał też od władz ukraińskich potwierdzenie, że Mamczur był w Gruzji, gdy rozpoczęła się wojna z 2008 roku, jako jeden z dowódców "trzeciego pułku operacji specjalnych armii ukraińskiej, elitarnej formacji, której żołnierze walczyli też w Iraku i w Afganistanie".

Autor odnotowuje, że przedstawiciele władz ukraińskich zapewniali go, iż ani Mamczur, ani żaden inny ukraiński żołnierz nie brał udziału w walkach w Gruzji. Kreml nigdy w takie zapewnienia nie uwierzył.

Reklama

Smorodinow nie okazuje skruchy i zakłada, że zostanie uznany za winnego. Przyznaje, że gdyby go nie aresztowano, prawdopodobnie zabijałby nadal, "odhaczając" kolejne nazwiska z listy. Ma nadzieję, że zostanie wymieniony na jednego z wielu Ukraińców w rosyjskich więzieniach. Jednak strona rosyjska dotąd w ogóle się nim nie zainteresowała. On nie rozumie, że nikt go nie potrzebuje - cytuje autor komendanta ukraińskiej policji. Został zapomniany, spisany na straty (...). Nasz wróg ma niestety w odwodzie mnóstwo takich ludzi jak on.