Dziennik interpretuje w ten sposób słowa Wołodina wygłoszone w weekend. Przewodniczący niższej izby parlamentu powiedział, że należałoby rozpatrzyć ideę udziału Dumy w formowaniu rządu. Niższa izba mogłaby przynajmniej uczestniczyć w konsultacjach przy mianowaniu członków rządu. Oznaczałoby to zmiany w konstytucji. Krytycznie o propozycji Wołodina wypowiedział się premier Dmitrij Miedwiediew.
"Dyskusja o punktowych zmianach w konstytucji może zakończyć się jej poważniejszą zmianą", a inicjatywa Wołodina to "sondowanie opinii publicznej" - piszą w poniedziałek "Wiedomosti". Dziennik cytuje byłą sędzię Sądu Konstytucyjnego Tamarę Morszczakową, która ocenia, że proponowane zmiany są mało znaczące. Skoro jednak o poprawkach wspomniał przewodniczący Dumy, to chodzi co najmniej o przygotowanie opinii publicznej na przyszłe zmiany - uważa ekspertka.
W oddzielnym artykule redakcyjnym "Wiedomosti" zastrzegają, że polemiki Wołodina i Miedwiediewa nie należy uważać za "pierwszy krok do republiki parlamentarnej". Wymagałoby to bowiem fundamentalnego przekształcenia systemu władzy. "Korzyść dyskusji tu i teraz polega na przyzwyczajaniu do samego omawiania celowości poprawek w konstytucji, do tego, że rozmowy o zasadniczej konieczności jej zmiany stają się rutyną" - ocenia dziennik.
"Wiedomosti" zaznaczają, że "zbliża się rok 2024, kiedy po raz kolejny kończą się pełnomocnictwa prezydenta Putina", tzn. dobiega końca druga pod rząd dozwolona przez konstytucję kadencja prezydencka. "Trzeba zaczynać rozmowę, właśnie od pomysłów dość drobnych, przygotowując opinię publiczną do tego, że w zasadzie nadszedł czas na zmiany" - ocenia dziennik.
Niezależna "Nowaja Gazieta" przypomina, że w konstytucji przyjętej w 1993 roku "widoczny był przechył w stronę władzy wykonawczej", co - zdaniem autora komentarza - było właśnie jej celem; chodziło o to, by parlament "nie mógł przeszkodzić w niczym poważnym władzy wykonawczej".
"Nowaja Gazieta" przypomina, że potem o potrzebie zmiany systemu władzy mówiła jedynie część opozycji, a poza obozem opozycyjnym rozmowy na ten temat pojawiły się około roku 2008, tj. gdy również kończyła się druga pod rząd kadencja prezydencka Putina.
"Najprawdopodobniej mamy teraz do czynienia z podobną sytuacją - "problemem roku 2024", gdy Władimir Putin po dwóch kadencjach przestanie być prezydentem, który samodzielnie formuje rząd. I już teraz jego otoczenie zaczyna myśleć o tym, jaką drogą jeszcze raz "odejść tak, aby pozostać", utrzymując realną władzę" - ocenia komentator. Stawia pytanie, dlaczego takim sposobem nie miałoby być stanowisko przewodniczącego parlamentu.
W grudniu 2018 roku Miedwiediew dopuścił wprowadzenie w obowiązującej konstytucji pewnych zmian, których celem mogłoby być "zaktualizowanie statusu organów władzy". Premier zastrzegł wówczas, że zmiany powinny być punktowe i nie powinny naruszać podstaw demokracji. Również prezes rosyjskiego Sądu Konstytucyjnego Walerij Zorkin w październiku zeszłego roku dopuścił "punktowe zmiany" w obecnej konstytucji.
Z kolei sam Putin, rozpoczynając obecną kadencję po wyborach prezydenckich w marcu 2018 roku, zapowiadał, że nie planuje zmian w konstytucji.