AP cytuje anonimowego przedstawiciela Sądu Najwyższego Hiszpanii, który potwierdził, że do czasu ekstradycji ujętego w piątek przez policję Falenty polski przedsiębiorca pozostanie w więzieniu w tym kraju.
Przedstawiciel SN ujawnił, że obrońcy Marka Falenty sprzeciwili się ekstradycji, a procedura przekazania go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości może trwać nawet kilka miesięcy.
Z kolei telewizja TVE24, informując o ujęciu Falenty, podobnie jak pozostałe hiszpańskie media, nie podała personaliów "najbardziej poszukiwanego Polaka". Jedynie telewizja "La Sexta" i dziennik "El Periodico", powołując się na polskie media, ujawniły, że chodzi o Marka Falentę. Odnotowują, że przedsiębiorca ukrywał się w luksusowym mieszkaniu w położonej koło Walencji miejscowości Cullera.
Zarówno największy publiczny kanał informacyjny Hiszpanii, jak i prywatna telewizja "La Sexta" wyemitowały krótkie nagranie z chwili, kiedy Falenta wyprowadzany był z apartamentowca, w którym się ukrywał. Nie pokazano twarzy zatrzymanego.
Więcej szczegółów z zatrzymania Falenty przedstawia dziennik "20 Minutos", pisząc, że kluczową postacią był policyjny negocjator, który miał odwieść go od skoku z balkonu. Według relacji hiszpańskiej policji polski biznesmen zagroził, że w przypadku próby zatrzymania popełni samobójstwo.
"Mężczyzna został zatrzymany w ramach operacji Record, która rozpoczęła się 1 kwietnia, wraz z wydaniem przez Polskę ENA (Europejskiego Nakazu Aresztowania). Od tego momentu rozpoczęliśmy współpracę ze stroną polską w celu ustalenia miejsca pobytu i ujęcia uciekiniera" - poinformowała w komunikacie hiszpańska policja.
Według ustaleń hiszpańskich mediów Falenta mieszkał w willi razem ze swoją partnerką. "To ona poprosiła, aby funkcjonariusze szybko wkroczyli do środka, gdyż groził on, że skoczy z dziewiątego piętra" - poinformował dziennik "El Periodico".
Hiszpańskie media, opisując okoliczności ujęcia Falenty, nie precyzują oskarżeń pod adresem biznesmena ani osób, które były przez niego podsłuchiwane. Podają jedynie, że "polski multimilioner między 2013 a 2014 r. podsłuchiwał i nagrywał nielegalnie w strefie VIP jednej z warszawskich restauracji, aby posiąść poufne informacje, za co został osądzony i skazany".
Falenta został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia, w związku z tzw. aferą podsłuchową. Obrońcy przedsiębiorcy złożyli kasację do Sądu Najwyższego.
Nagrania, które przeprowadzono z inicjatywy Falenty, zostały opublikowane w tygodniku "Wprost" w 2014 r., prowadząc do kryzysu w rządzie Donalda Tuska. Wśród osób z kręgów politycznych, których zarejestrowano na taśmach, byli m.in. ówcześni szefowie: MSW Bartłomiej Sienkiewicz, MSZ Radosław Sikorski, Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju Elżbieta Bieńkowska, a także ówcześni szefowie NBP Marek Belka i CBA Paweł Wojtunik.