Jako pierwsze ujawniła treść rozmów stacja telewizyjna REN; komentarz publikuje w środę dziennik "Kommiersant". Pilot Denis Jewdokimow po nawiązaniu łączności z wieżą kontroli lotów poprosił o pozwolenie na powrót na lotnisko. Poinformował o awarii (używając sygnału "panne") i wyjaśnił: "Utrata łączności radiowej, samolot pali się od uderzenia pioruna". Kontrolerzy pozwolili na powrót na lotnisko.

Reklama

W późniejszej części rozmów kontroler zapytał, "czy będzie niezbędna jakaś pomoc". "Nie, na razie wszystko jest normalnie. Przepisowo" - odpowiada pilot. "Dobrze zrozumiałem, że tylko problemy z łącznością?" - upewnia się kontroler. Jewdokimow odpowiedział: "Łączność i utrata automatycznego sterowania samolotem".

Następnie pilot SSJ-100 poinformował, że nie jest gotów do lądowania i zdecydował się wykonać jeszcze jeden krąg. Kontrolerzy podali mu kurs, który powinien obrać. SSJ zapowiedział, że powiadomi, kiedy znów będzie gotów do lądowania i następuje to wkrótce; po otrzymaniu wskazówek kontrolerów pilot przystępuje do lądowania. Według telewizji REN ostatnim komunikatem w nagraniu rozmowy są słowa kontrolerów: "Służby ratownicze na pas".

W mediach pojawił się też tekst rozmów służb ratowniczych już po wylądowaniu SSJ-100. Padają tam zdania: "Wypadek, samolot pali się na pasie startowym", wzywane są dodatkowe siły, mowa jest o odnalezieniu około 10 ciał w samolocie i zniszczeniu kadłuba. Nie jest jasne, skąd media uzyskały zapis rozmów pilota z kontrolerami lotów.

Reklama

Według portalu RBK sygnał "panne" (franc. awaria), którego użył na początku pilot SSJ-100, oznacza sytuację awaryjną i konkretne zagrożenie dla samolotu i pasażerów, ale nie zagrożenie życia i nie potrzebę natychmiastowej pomocy. Zdanie o samolocie, który "pali się od uderzenia pioruna", można interpretować jako informację, że samolot został trafiony przez piorun - powiedział RBK pilot Airbusa 320 Andriej Litwinow. "Piorun może uderzyć w samolot, ale ten nie może się zapalić" - zwraca uwagę Litwinow.

Rozmówca RBK wskazał, że jego wątpliwość budzą słowa pilota SSJ-100 o tym, że lądowanie przebiega przepisowo, ponieważ sama utrata łączności oznacza, że nie wszystko jest w porządku. Litwinow zauważa, że przejście do ręcznego sterowania oznacza poważny problem, pilot komunikował się na paśmie częstotliwości awaryjnych i informował o awarii, a zatem "kontrolerzy rozumieją, że samolot potrzebuje pomocy".

Nieco inaczej interpretuje zapis rozmów "Kommiersant". Twierdzi on, że kontroler pytał, w jaki sposób Jewdokimow planuje lądowanie, a ten odpowiedział, że wybiera lądowanie według ILS. "Inaczej mówiąc, planuje wykorzystanie jednego z najnowocześniejszych i precyzyjnych systemów (...), wspieranego zarówno przez automatyczny system SSJ-100, jak i odpowiednie wyposażenie lotniska Szeremietiewo" - pisze dziennik.

Reklama

Komentując przebieg rozmów, "Kommiersant" ocenia, że wynika z nich, iż "uderzenie pioruna, które zmusiło załogę do powrotu na lotnisko, w istocie nie spowodowało wielkich szkód" w samolocie. Piloci "wykorzystali jeden z najdokładniejszych i nowoczesnych systemów podejścia do lądowania i oprócz tego co minutę otrzymywali polecenia kontrolera z poprawkami, poprzez działający kanał łączności radiowej" - twierdzi dziennik. Uważa, że tragiczne skutki lądowania "można wyjaśnić tylko zagubieniem i niewystarczającymi kwalifikacjami samych lotników".