Najwyraźniej ofiary skazanego Michaela W. Hobbsa nie oglądały programu "It Takes a Thief" w Discovery Channel. W audycji dwóch byłych włamywaczy okrada domy udowadniając ich właścicielom, jak marnie byli zabezpieczeni. Oczywiście wszystko dzieje się pod czujnym okiem kamery.
Przesłanie "It Takes a Thief" miało być oczywiste: naucz się człowieku, jak nie dać się okraść. Okazuje się jednak, że profesjonalne porady byłych bandziorów podziałały także w drugą stronę. Michael W. Hobbs zeznał, że zszedł na drogę występku dzięki programowi Discovery Channel.
Hobbs przyznał się do pięciu włamań w amerykańskim stanie Kentucky. Resztę serii "It Takes a Thief" obejrzy zapewne w więziennej świetlicy i będzie miał na to dużo czasu - aż 12 lat. Pod znakiem zapytania stanęła natomiast przyszłość programu.
"Profesjonalni włamywacze nigdy nie trzymają swoich łupów w domu" - mówili w swoim programie Matt Johnston i Jon Douglas Rainey. Te słowa Hobbs wziął sobie szczególnie do serca. "Nie znaleźliśmy nawet jednego skradzionego przedmiotu" - powiedział agencji Associated Press oficer policji Steve Gregg. "Nie mamy żadnego fizycznego dowodu. Za każdym razem, gdy wchodziliśmy do mieszkania Hobbsa, rozkładał ręce i bezczelnie mówił: <Wejdźcie i rozejrzyjcie się. Nic nie zrobiłem!>".
Hobbsa zdradziło to, że zawsze był widziany na miejscu włamania. "Pukał do drzwi i pytał gospodarzy, czy potrzebują pomocy przy oczyszczaniu rynny. Potem domy naokoło były obrabiane. To nie mógł być przypadek" - argumentował policjant.