Dzięki kształtowi i uzbrojeniu chowanemu do wnętrza kadłuba oraz przez zastosowanie materiałów absorbujących promieniowanie, jest trudniej wykrywalny dla radarów, ma także obniżoną sygnaturę w podczerwieni.
Jego długość to ok. 15 m, rozpiętość 11 metrów. Bez ładunku waży 13 ton, maksymalna masa startowa to ponad 31 ton. Osiąga maksymalna prędkość 1,6 Macha; jego zasięg wynosi blisko 2,8 tys. km, a zasięg bojowy ok 1200 km.
F-35 produkowany przez koncern Lockheed Martin i poddostawców, wśród których są Northrop Grumman i BAE Systems, został zwycięzcą konkursu w programie JSF – Joint Strike Fighter. Program miał wyłonić jedną wspólną platformę służącą jako myśliwiec przewagi powietrznej i samolot do ataków na cele naziemne, również jako samolot w wersji pokładowej, dla sił powietrznych, marynarki i piechoty morskiej USA, a także brytyjskiej Royal Navy i RAF, zastępując m. in. samoloty pionowego startu i lądowania Harrier.
Do programu JSF przystąpiły poza USA Australia, Belgia, Dania, Holandia, Kanada, Norwegia, Turcja, Wielka Brytania i Włochy. Zamówiły go także Izrael, Japonia i Korea Południowa.
Polska wystąpiła pod koniec maja br. z zapytaniem ofertowym w sprawie 32 maszyn tego typu; swoją ostatnią wizytę w USA szef MON Mariusz Błaszczak rozpoczął od pobytu w bazie Eglin na Florydzie, gdzie zapoznał się z programem rozwojowym F-35. Zakup co najmniej dwóch eskadr myśliwców piątej generacji MON zapowiadało w 2017 r. prezentując wyniki Strategicznego Przeglądu Obronnego; cel ten ujęto w planie modernizacji w programie Harpia. W listopadzie ubiegłego roku minister obrony polecił szefowi Sztabu Generalnego przyśpieszenie tego programu i pozyskania myśliwca, który "będzie operować w środowisku antydostępowym i sieciocentrycznym oraz będzie współpracował z komponentem sojuszniczych wojsk lotniczych". Przyspieszenie miało związek z serią incydentów i wypadków samolotów MiG-29, w tym katastrofą, w której zginął pilot.
Jak mówił w kwietniu w Warszawie wiceprezes Lockheed Martin International Rick Edwards, cena F-35 spada, a firma dąży do tego, by w roku 2020 wyniosła za egzemplarz konwencjonalnego modelu A wyniosła 80 mln dolarów, a – jak dodał - "jak na samolot piątej generacji to cena zasługująca na uwagę".
Według korporacji samoloty dla Polski mogłyby zostać dostarczone i osiągnąć wstępną gotowość do działania w roku 2024.
Po dostarczeniu pierwszych samolotów polscy piloci musieliby odbyć szkolenie w USA, trzeba by też przeszkolić personel naziemny i przygotować infrastrukturę, w tym pomieszczenia do zgrywania tajnych danych dostarczanych przez F-35. Według deklaracji producenta Polska przed dostarczeniem pierwszych samolotów mogłaby korzystać z maszyn amerykańskich, co przyspieszyłoby szkolenie pilotów i personelu naziemnego o ok. dwóch lat.
W Polsce F-35 mógłby zostać włączony w system zarządzania polem walki, np. przez przekazywanie danych z rozpoznania do zestawów artylerii rakietowej HIMARS, również produkowanych przez Lockheed Martin i zakupionych ostatnio przez Polskę.
Firma zapewniła, że także kraje, które nie uczestniczyły od początku w programie F-35, mogą liczyć na korzyści przemysłowe, związane z perspektywą obsługi i remontu samolotu przez 30-40 lat.
Dotychczas LM dostarczył 395 egzemplarzy F-35, z tego 91 w ubiegłym roku. W tym roku koncern planuje dostarczyć 131 maszyn, plan na przyszły rok przewiduje dostawę 140.
Ostatnio myśliwce F-35 w ramach wartego 4 mld euro kontraktu kupiła Belgia, wybierając je w postępowaniu, w którym konkurowały one z myśliwcami Eurofighter Typhoon. Zakup F-35 rozważają również Szwajcaria i Zjednoczone Emiraty Arabskie.