Kopalnia węgla brunatnego Garzweiler w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia na zachodzie Niemiec była miejscem proekologicznych protestów od piątku, gdy w pobliskim Akwizgranie ok. 40 tys. osób, w większości uczniów, domagało się od rządu bardziej zdecydowanych działań w obliczu zmieniającego się klimatu. "W ten weekend zapisaliśmy się na kartach historii klimatycznej. Nasz ruch jeszcze nigdy nie był tak różnorodny i tak zdeterminowany" - przekazała grupa aktywistów End of Story, ogłaszając koniec protestu w Garzweiler.
Przygotowywana od dawna akcja protestacyjna rozpoczęła się w piątek na kilka godzin po tym, jak przywódcy krajów Unii Europejskiej nie zdołali porozumieć się na szczycie w Brukseli w sprawie planu dojścia UE do neutralności klimatycznej do 2050 roku. W sobotę część demonstrantów przedarła się przez policyjny kordon i wkroczyła na teren kopalni, a później inni przykuli się łańcuchami do torów kolejowych używanych do transportu wydobywanego tam węgla.
Zarówno protestujący, jak i policja oskarżali się nawzajem o agresywne zachowanie w kopalni oraz spowodowanie obrażeń u drugiej strony; według policji w starciach z demonstrantami rannych zostało ośmiu jej funkcjonariuszy.
W niedzielę policjanci przystąpili do przecinania łańcuchów, którymi przykuli się protestujący i pojedynczo wynosili ich poza teren kopalni. W samej kopalni część demonstrantów postanowiła wyjść dobrowolnie, podczas gdy innych wywieziono stamtąd autobusami. Policja spisała dane wszystkich demonstrantów. Jak informowała agencja dpa, aktywiści twierdzili, że osobom tymczasowo zatrzymanym policjanci odmówili podania wody i jedzenia; policja zaprzecza.
Również w niedzielę akwizgrańska policja przekazała na Twitterze, że zarządzający kopalnią koncern RWE złożył skargę na demonstrantów, którzy przykuli się do torów. W związku z protestem RWE na trzy dni przerwało wydobycie.
Kopalnia Garzweiler od lat przyciąga protesty obrońców środowiska, ponieważ RWE planuje wycięcie okolicznych terenów leśnych w celu powiększenia kopalni.
W związku z proklimatycznymi protestami w kraju oraz zwyżkującymi notowaniami niemieckich Zielonych kanclerz Angela Merkel w ostatnim czasie zaangażowała się w realizację celu polegającego na osiągnięciu przez Niemcy neutralności klimatycznej do 2050 roku - przypomina Reuters. Oznacza to, że niemiecka gospodarka ma pochłaniać tyle samo gazów cieplarnianych, co ich emitować.
Cel neutralności klimatycznej do 2050 roku poparło na unijnym szczycie kilka dużych europejskich państw - w tym Wielka Brytania, Francja oraz Niemcy, ale przepisy zostały zablokowane przez Polskę i kilka innych państw unijnych (według nieoficjalnych informacji: przez Węgry, Czechy i Estonię).
Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że Polska chce dbać o klimat. Wskazywał jednak, że efektem proponowanych zmian mógłby być skokowy wzrost cen energii i ogromne koszty dla przedsiębiorców, co - jak przekonywał - wymaga dokładnie określonych mechanizmów kompensacyjnych dla Polski.