"Dużo większy sens miałoby" istnienie tej grupy z udziałem Rosji - powiedział Trump w Białym Domu, dodając, że "mógłby poprzeć" powrót do formatu G8.
"Jak wiecie, przez długi czas była to G8 (…) i prezydent Obama nie chciał już Rosji, ponieważ byli mądrzejsi od niego" - dodał.
Wypowiedź ta wybrzmiewa na kilka dni przed zaplanowanym na najbliższy weekend szczytem G7 we francuskim Biarritz, który z powodu sporów między Trumpem i jego sojusznikami w wielu kwestiach (Iran, Syria, porozumienie paryskie w sprawie klimatu itp.) poprzedza już wysokie napięcie.
Po aneksji Krymu przez Rosję część członków G7 wzywała do przywrócenia rosyjskiego członkostwa, czemu jednak sprzeciwiały się USA, Wielka Brytania i Kanada, uzależniając przywrócenie udziału Rosji od rozwiązania sytuacji na Ukrainie.
Francuski prezydent Emmanuel Macron ocenił w czerwcu, że "bez wyraźnego i namacalnego postępu w procesie mińskim" (aby zatrzymać walki na wschodniej Ukrainie) "nie może nastąpić reforma G8".
Trump był często krytykowany w Stanach Zjednoczonych, nawet we własnym obozie, za pobłażanie Rosji i Władimirowi Putinowi. Zespół prowadzący kampanię republikańskiego miliardera był podejrzany o zmowę z Rosją w wyborach prezydenckich w 2016 roku.
Sam Trump zajmował wobec Rosji przez pierwsze dwa lata prezydentury twarde stanowisko, osaczony przez narrację lansowaną przez Demokratów, że "zmówił się" z Kremlem podczas wyborów w 2016 roku. Jednak kiedy śledztwo specjalnego prokuratora nie znalazło na to żadnych dowodów, narracja o "zmowie" nagle zniknęła z amerykańskich mediów.
Amerykański prezydent już w przeszłości mówił, że byłoby lepiej dla Rosji, USA i pozostałych państw G7, gdyby Rosja powróciła do stołu. Takie zdanie wyrażał również premier Włoch Giuseppe Conte.
Rosja dołączyła do G7 w 1998 roku; po jej wejściu przez 12 lat grupa nazywała się G8.