Z danych pozyskanych przez dziennik "Dagens Nyheter" wynika, że w pierwszym półroczu 2019 roku doszło w Szwecji aż do 120 eksplozji materiałów wybuchowych, wobec 83 przypadków wybuchów w tym samym okresie ubiegłego roku. W 2018 roku odnotowano w Szwecji 157 eksplozji.
Według statystyk tego typu zdarzenia najczęściej mają miejsce na południu Szwecji. W okresie od stycznia do lipca bieżącego roku odnotowano tam 44 detonacje ładunków.
Petra Stenkula, szefowa policyjnego wydziału ds. zorganizowanej przestępczości w południowej Szwecji, wzrost liczby eksplozji materiałów wybuchowych upatruje w porachunkach grup przestępczych na tle finansowym. Jak wyjaśnia gazecie szwedzka policjant, podstawowym źródłem dochodu takich przestępców są narkotyki, oszustwa oraz pranie pieniędzy, a strzelaniny oraz ładunki wybuchowe służą im jako środki nacisku. - W pewnym sensie umieszczenie bomby może być łatwiejsze niż zamordowanie kogoś za pomocą broni palnej - stwierdza Stenkula.
Od 2018 roku zaostrzono w Szwecji przepisy dotyczące posiadania broni, zwiększając kary oraz zwiększając uprawniania policji do zatrzymywania osób podejrzanych o jej przewożenie. W latach 2017-18 liczba strzelanin w Szwecji zmalała z 324 do 306.
Według Stenkuli na niebezpieczeństwo wykorzystania materiałów wybuchowych narażeni są zwłaszcza młodzi ludzie, wykorzystywani przez grupy przestępcze. W ubiegłym roku dwóch nastolatków, którzy chcieli podłożyć bombę, zostało poważnie rannych, gdy ładunek wybuchł wcześniej niż planowano. - Jeden z nich, 18-letni chłopak, został okaleczony na całe życie. Mimo tego nie chce rozmawiać z policją. To pokazuje jak silna jest w tym środowisku kultura milczenia - podkreśla policjantka.
Dotychczas w Malmoe na południu Szwecji, gdzie najczęściej dochodzi do wybuchów, nikt nie zginął, ale od 2017 roku 8 osób zostało rannych.
Według policji, choć bomby podkładane są w celu zabicia konkretnych osób, to ich detonacje stanowią niebezpieczeństwo dla społeczeństwa. W kwietniu tego roku śpiąca dziewczynka została ranna odłamkiem szkła w wyniku wybuchu w sąsiedztwie.
Jak pisze "Dagens Nyheter", trzy lata temu do wywołania eksplozji przestępcy wykorzystywali głównie granaty ręczne pochodzące z Bałkanów. Policja zauważa teraz większe wykorzystanie niewojskowych materiałów wybuchowych. Niektóre z nich pochodzą z kradzieży na budowach.
W ubiegłym tygodniu premier Danii Mette Frederiksen ogłosiła zaostrzenie kontroli na granicy ze Szwecją. Decyzja ma związek z zatrzymaniem obywatela Szwecji podejrzanego o podłożenie dynamitu przed urzędem skarbowym w Kopenhadze. W wyniku wybuchu uszkodzony został budynek, nikt nie został ranny.